Sześć osób zginęło we wtorek w strzelaninie w Szpitalu Uniwersyteckim w Ostrawie na zachodzie Czech. Sprawca zbiegł z miejsca zbrodni, po czym się zastrzelił. Dwie osoby są ciężko ranne.
Do zdarzenia doszło po godzinie 7 rano w poczekalni oddziału traumatologii kliniki w dzielnicy Poruba w Ostrawie.
Po trzech minutach od odebrania informacji o strzałach w szpitalu na miejscu pojawili się pierwsi policjanci.
Sprawca strzelał z bliska, z broni krótkiej, i – jak opisywali świadkowie – mierzył w głowy. Zastrzelił pięć osób, szósta ofiara ataku zmarła na sali operacyjnej.
Napastnik zbiegł z miejsca zbrodni. Policja wszczęła za nim pościg, opublikowała jego wizerunek i numer rejestracyjny samochodu, którym się poruszał. Po zlokalizowaniu pojazdu po ponad trzech godzinach przez śmigłowiec sprawca strzelaniny strzelił sobie w głowę. Podjęta przez ratowników resuscytacja nie przyniosła rezultatu.
Według niepotwierdzonych informacji, przede wszystkim lokalnych mediów, napastnikiem mógł być mężczyzna, którego dziecko niedawno zmarło w szpitalu. Według wstępnych danych policji użył on w ataku niezarejestrowanej broni czeskiej produkcji, nie miał wspólników i działał sam; wcześniej był trzykrotnie notowany za bójki.
W czasie pościgu policji zamknięto pobliską Wyższą Szkołę Górniczą, a kierownictwo kilku innych pobliskich placówek oświatowych również podjęło decyzje o zakończeniu zajęć.
W lutym 2015 r. w Uherskim Brodzie doszło do strzelaniny w restauracji, gdzie zginęło osiem osób. Sprawca również popełnił samobójstwo – przypomina agencja CTK.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)