Syn Piotra Jaroszewicza zeznaje: “ojciec mógł narazić się gen. Kiszczakowi i gen. Jaruzelskiemu”

Zamordowany niemal 30 lat temu premier PRL Piotr Jaroszewicz mógł narazić się gen. Czesławowi Kiszczakowi i gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu – wynika z zeznań, które we wtorek złożył w procesie dotyczącym tego zabójstwa syn ofiary Andrzej Jaroszewicz.

Foto: Wikipedia, Nationaal Archief, Verhoeff, Bert / Anefo

W toczącym się przed warszawskim sądem okręgowym procesie trójki oskarżonych o zamordowanie w 1992 r. małżeństwa Jaroszewiczów składanie zeznań kontynuował we wtorek starszy syn byłego premiera. Z jego dotychczasowych zeznań wynika, że w tej sprawie nie doszło do napad rabunkowego, ale mogło to być upozorowanie takiego przestępstwa w celu wyniesienia ważnych dokumentów, które posiadał były premier.

Andrzej Jaroszewicz powiedział we wtorek, że o zabójstwie ojca i jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz dowiedział się będąc w Gdańsku, gdzie wówczas pracował. Natychmiast wsiadł w samochód i pojechał do Anina. Jak relacjonował, po dotarciu do domu ojca okazało się, że ciało zamordowanego znajdowało się jeszcze w środku.

Zwrócił przy tym uwagę, że panował tam ogromny bałagan. “W szczególności w gabinecie był taki bałagan, jakby ktoś specjalnie rozrzucał dokumenty. Jakby ktoś umyślnie zrobił bałagan. To samo w kuchni. Na klatce schodowej ktoś nawet perfumy rozlał” – zeznawał Andrzej Jaroszewicz.

Mężczyzna kilkakrotnie podkreślał też, że w domu Jaroszewiczów nie przechowywano cennych kosztowności i dużych sum pieniędzy. Jak wynika z akt sprawy, w wyniku napadu z willi w Aninie zginęło 5 tys. marek niemieckich, pięć złotych monet oraz damski zegarek.

Syn byłego premiera podając w wątpliwość podłoże rabunkowe zabójstwa podkreślił, że nawet biżuteria żony byłego premiera, która leżała na wierzchu, nie została skradziona. Nie wykluczył przy tym, że podczas napadu z gabinetu Jaroszewicza mogły zginąć jednak dokumenty obciążające niektórych polityków.

Sąd pytał też we wtorek Andrzeja Jaroszewicza, kogo miał na myśli, zeznając przed laty jeszcze w śledztwie prokuratorskim, że jego ojciec mógł narazić się niektórym ludziom. “Dzisiaj mogę to ujawnić. Myślałem o gen. Kiszczaku i gen. Jaruzelskim” – powiedział syn zamordowanego premiera. Dodał, że jego ojciec posiadał wiedzę o poszczególnych ludziach “którzy sprzeniewierzyli się pewnym zasadom, o agenturze w środku władz”. Jego zdaniem, było to dla Jaroszewicza bardzo niebezpieczne.

W tym kontekście zauważył, że jego ojciec przed śmiercią pracował nad drugim, poprawionym wydaniem książki pt. “Przerywam milczenie”. Sugerował, że mogły znaleźć się tam informacje niewygodne dla wielu polityków. “Widziałem, że pracował nad książką, był to rękopis. Po zabójstwie tego rękopisu nie było” – zeznał Andrzej Jaroszewicz.

Proces, w którym zeznawał w poniedziałek Jaroszewicz, toczy się w stołecznym sądzie od ponad roku. Sąd ten stara się wyjaśnić jedną z najgłośniejszych zbrodni lat 90., do której doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. Prokuratura oskarża Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Według prokuratury w dniu napadu oskarżeni przez wiele godzin obserwowali posesję ofiar. Po wejściu do domu Jaroszewiczów Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza uderzeniem w tył głowy znalezioną bronią palną. Oskarżeni przywiązali mężczyznę do fotela. Z kolei Alicja Solska–Jaroszewicz została skrępowana i położona na podłodze w łazience. Mężczyźni przeszukali dom, zabrali z niego – poza dwoma pistoletami – 5 tys. marek niemieckich, pięć złotych monet oraz damski zegarek.

Jak wskazuje prokuratura, prawdopodobnie w momencie opuszczania przez sprawców domu pokrzywdzonych, już wczesnym rankiem, Piotr Jaroszewicz wyswobodził się z więzów. Napastnicy znów posadzili go w fotelu. Następnie, gdy dwaj sprawcy trzymali go za ręce, Robert S. go udusił.

Według prokuratury, po zamordowaniu Piotra Jaroszewicza Robert S. zabrał z gabinetu pokrzywdzonego jego sztucer, poszedł do łazienki, w której leżała związana Alicja Solska-Jaroszewicz i miał ją zastrzelić.(PAP)

Autor: Mateusz Mikowski, Foto: Wikipedia, Adrian Grycuk

Brukselka z boczkiem

Sałatka  z gruszką, szynką i orzechami

Kryminalny Śląsk: Martyn Portasz – największy wróg szlachty

Pieczone gruszki z serem pleśniowym

Jak zachować się po wypadku  drogowym. Podstawowe informacje  dla poszkodowanych w kolizjach  drogowych w Niemczech

Hala Kapelusz jest zamknięta od 10 lat. Czy coś się zmieni?

W Planetarium Śląskim otwarto dwa obserwatoria astronomiczne

W poszukiwaniu świata, takiego jakim powinien być…

Wkrótce premiera spektaklu “Boska!” na scenie Teatru Śląskiego

42. rocznica pacyfikacji kopalni Wujek

Zła jakość powietrza na Śląsku, wydano powiadomienia

Od 8 grudnia w Parku Śląskim ma działać drugi odcinek kolejki linowej Elka

Ponad 20 interwencji strażaków w związku z intensywnymi opadami śniegu na Śląsku

Cztery ofiary śmiertelne w wypadku w kopalni Sobieski w Jaworznie

Zginął 48-letni górnik kopalni Staszic-Wujek

Wystawa “Spojrzenie z góry. Archiwum Wandy Rutkiewicz” od czwartku w Muzeum Śląskim

Karnety na wyciągi droższe niż rok temu

Na Stadionie Śląskim odbędą się wojewódzkie obchody święta niepodległości

W Katowicach pokazano MetroRower

Darmowy listopad w Zamku Królewskim

“Zgłębiaj tajemnice” – ruszyła akcja promująca atrakcje turystyczne Dolnego Śląska

Ostatni weekend spływu przełomem Dunajca; flisacy kończą sezon

W Gdańsku turyści zapłacą więcej za pobyt w mieście; wzrośnie opłata miejscowa