Piłkarze Lecha Poznań przegrali z Fiorentiną 1:4 (1:2) w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Konferencji. Rewanż rozegrany zostanie za tydzień we Florencji.
Fiorentina zdobyła twierdzę "Poznań" i jest blisko awansu do półfinału. Lechowi nie pomógł atut własnego boiska, na którym jego piłkarze triumfowali we wcześniejszych ośmiu z dziewięciu spotkań rozegranych w tym sezonie w europejskich pucharach. Mistrzowie Polski w starciu z Toskańczykami momentami byli wręcz bezradni.
Dokładnie 10 godzin przed rozpoczęciem meczu jak grom z jasnego nieba spadła na Lecha wiadomość, że jeden z liderów zespołu Bartosz Salamon nie będzie mógł wystąpić w tym spotkaniu. W ubiegłym tygodniu UEFA oraz klub poinformowali o pozytywnym wyniku próbki A u Salamona, w organizmie zawodnika wykryto obecność chlortalidonu. Obrońca “Kolejorza” nie został jednak zawieszony i miał grać do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy.
UEFA jednak zmieniła decyzję i w czwartek zawiesiła lechitę na trzy miesiące. W tej sytuacji trener John van den Brom w ostatniej chwili musiał dokonać korekty w składzie – Salamona zastąpił Lubomir Satka, który w tym roku bardzo rzadko pojawiał się na boisku. Piłkarze Lecha wyrazili solidarność ze swoim kolegą, pozując do przedmeczowego zdjęcia z jego koszulką.
Mimo wysokiej porażki, schodzących do szatni lechitów żegnały oklaski ponad 40-tysięcznej publiczności.
Zwycięzca tego dwumeczu w półfinale LK zmierzy się z wygranym z pary Nice – FC Basel. (PAP)