
Zdjęcie ilustracyjne. Na zdjęciu model samolotu M-346 Bielik.
Powłoka zewnętrzna czarnych skrzynek zawierających dane lotu samolotu szkoleniowego M-346 Bielik, który rozbił się na lotnisku przy granicy Gdyni i Kosakowa 12 lipca krótko po godzinie 13, została uszkodzona na skutek upadku maszyny. Prokuratorzy śledczy postanowili przesłać skrzynki do laboratorium producenta samolotu poza granicami Polski w celu próby odczytania danych kluczowych dla ustalenia przyczyn katastrofy.
W wyniku tej tragedii zginął mjr pil. Robert Jeł, zastępca dowódcy eskadry “Szkoły Orląt” z Dęblina. Urządzenia rejestrujące parametry lotu zostały odnalezione, jednak ich zewnętrzna powłoka jest na tyle uszkodzona, że decyzją prokuratorów będą one badane za granicą.
Loty na samolotach “Bielik” zostały wstrzymane do czasu zbadania przyczyn katastrofy. Maszyna produkowana jest przez konsorcjum z Włoch, więc specjaliści z tego kraju podejmą próby odzyskania danych parametrów lotu.
Dokładny termin tych działań nie jest jeszcze znany. Prokuratura jest w kontakcie z producentem w celu ustalenia terminu badania czarnych skrzynek. Major Robert Jeł uważany był za jednego z najbardziej doświadczonych pilotów “Bielika” na świecie.
Środowisko lotników jest w szoku po tej katastrofie, gdyż warunki atmosferyczne były dobre, a pilot nie zgłaszał żadnych problemów podczas lotu. Wciąż trudno uwierzyć w błąd majora Jeła oraz w awarię samolotu, które doprowadziły do tragedii.
dziennikbaltycki.pl