
BMW pędzi po Tychach na trzech kołach, zostawiając za sobą chmurę siwego dymu. Za autem gnają patrole policji. Kierowca nie reaguje na sygnały do zatrzymania. Wszystko wygląda jak scena z filmów akcji. Jednak to nie jest fikcja – to wydarzyło się naprawdę w środku dnia w Tychach.
W okolicy południa dyżurny miejskiej policji dostaje zgłoszenie o kolizji na ul. Starokościelnej. Świadkowie informują, że sprawcą był kierowca BMW, który odjechał w stronę Oświęcimskiej. Z chwilą, gdy dyżurny otrzymuje kolejne zgłoszenia, mieszkańcy alarmują dotyczące uszkodzonego pojazdu poruszającego się po mieście.
Auto udało się szybko zlokalizować – jak opisywano, poruszało się na trzech kołach, wydobywając z silnika chmury dymu. Mimo znaków świetlnych i dźwiękowych, kierowca nie reagował i kontynuował jazdę. Ostatecznie został zatrzymany na ulicy Gilów, za kierownicą siedział senior.
72-letni mężczyzna był trzeźwy, jednak według relacji policjantów sprawiał wrażenie osoby z problemami zdrowotnymi, dlatego na miejsce wezwano zespół Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował go do szpitala. Tam pobrano mu krew do badań, aby sprawdzić, czy nietrzeźwość mogła być przyczyną niebezpiecznego zachowania na drodze – informuje mł. asp. Paulina Kęsek, rzeczniczka tyskiej policji.
Incydent miał miejsce kilka dni temu, a lokalna policja prowadzi dochodzenie w celu ustalenia wszystkich okoliczności zdarzenia.
dziennikzachodni.pl


