Turyści chętnie odwiedzają stadninę koni arabskich w Janowie Podlaskim (Lubelskie) po zniesieniu od lipca zakazu przebywania w obszarze przygranicznym z Białorusią. Przez ostatnie 10 miesięcy obowiązywały na tym terenie ograniczenia wprowadzone z powodu kryzysu migracyjnego na granicy.
Wójt Janowa Podlaskiego Leszek Chwedczuk wyraził nadzieję, że teraz do Janowa przyjedzie więcej turystów. Ocenił, że zniesienie zakazu jest przede wszystkim dobrą informacją dla stadniny i wielbicieli koni. “W weekend zorganizowano w stadninie dzień otwarty dla wszystkich zwiedzających, łącznie z pokazami koni. W tej chwili na terenie naszej gminy możliwy jest już wszędzie dojazd i każdy, kto przyjedzie podziwiać nasze walory środowiskowe, będzie miał okazję swobodnie się poruszać” – powiedział Chwedczuk.
Jak wyjaśnił, gmina Janów Podlaski była podzielona poprzez wprowadzenie zakazu przebywania. “Cały Janów z rynkiem, zamkiem, urzędem gminy był dostępny dla przyjeżdżających, natomiast stadnina koni była objęta zakazem” – dodał wójt.
Stadnina w Janowie Podlaskim jest najstarszą państwową stadniną koni arabskich. Znajduje się w Wygodzie koło Janowa, w założonym w 1817 r. zespole klasycystycznych stajni. Obecnie liczy ok. 450 koni.
Prezes stadniny Lucjan Cichosz zwrócił uwagę, że została otwarta w miniony weekend dla zwiedzających po blisko trzech latach, ze względu na trwającą również w tym czasie epidemię. “Od tygodnia odwiedziły nas już tłumy ludzi. Liczymy, że w wakacje stadnina odżyje pod względem turystów. Zapraszamy również w połowie sierpnia na aukcję Pride of Poland” – dodał prezes.
Nawet w deszczowe dni turyści są na terenie stadniny i spacerują alejkami podziwiając konie, które z chęcią podchodziły do ludzi i dawały się pogłaskać. Wśród zwiedzających byli m.in. Aneta i Irek z Warszawy, którzy przyjechali do Janowa na obóz tanga. “Bardzo nam się podobało w stadninie, piękne konie. Poza tym byliśmy już na rynku, gdzie jest fontanna z końmi; zauważyliśmy, że jest też dużo tablic upamiętniających wydarzenia historyczne. Podoba nam się, bo jest cisza, spokój. Nie mamy jednak tak dużo czasu na zwiedzanie, bo dwa razy dziennie są ćwiczenia” – opowiadali. (PAP)