Zarówno niemieccy politycy, jak też niemiecka prasa w zróżnicowany sposób oceniają ogłoszone we wtorek orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, iż podsłuchując na masową skalę prowadzone zagranicą rozmowy telefoniczne wywiadowcza Federalna Służba Informacyjna (BND) narusza ustawę zasadniczą.
Część środowych publicznych wypowiedzi i komentarzy uznaje wyrok TK za godny pochwały przejaw troski o pełną ochronę zasadniczych wartości, co należy realizować także poza granicami Niemiec. Jednocześnie słychać głosy, że ograniczy to skuteczność rozpoznawania zagrożeń terrorystycznych przez BND.
Według Trybunału, określone w dokonanej pod koniec 2016 roku nowelizacji ustawy o BND zasady korzystania z podsłuchów zagranicznych rozmów telefonicznych naruszają konstytucyjne prawa jednostki i muszą zostać zmienione przed końcem przyszłego roku. Obecnie BND w ramach tak zwanego strategicznego rozpoznania łącznościowego bez żadnych konkretnych podejrzeń przegląda globalne strumienie danych w celu wychwycenia wiadomości, które mogłyby ją interesować. Eliminuje się przy tym materiały dotyczące obywateli RFN, bowiem nie wolno ich inwigilować takimi metodami. Zebrane dane udostępnia się także odpowiednim służbom zaprzyjaźnionych państw.
Nowelizację ustawy o BND zaskarżyła w TK organizacja Reporterzy bez Granic, którą wsparło własnymi pozwami wielu zagranicznych dziennikarzy.
Wyrok TK “podkreśla przede wszystkim w bardzo zasadniczy sposób, że zagranica nie jest jakimś “Dzikim Zachodem”, gdzie przy powoływaniu się na własną obronę obowiązują własne – lub mówiąc lepiej nie obowiązują żadne – zasady. Nie, Trybunał orzekł, że podstawowe prawa obowiązują także zagranicą. Ma to rozległe skutki, także w odniesieniu do współpracy międzynarodowej” – napisał dziennik “Frankfurter Rundschau”.
Swe zaniepokojenie wyrokiem wyraził dziennik “Die Welt” pisząc: “Jeśli BND nie będzie mogła w przyszłości występować jako równy partner, jeśli ma dojść do tego, że żądane nowe prawne ograniczenia tak zmienią jej działalność wywiadowczą, iż nie będzie już mogła dostarczać tylu informacji co przedtem, jeśli w oczach swych zagranicznych kontrahentów zostanie zdegradowana do poziomu służby drugiej klasy to chodzić będzie o coś więcej niż tylko o rozgoryczenie jej pracowników. Będziemy mieli niestety coś gorszego. Służba (wywiadowcza) drugiej klasy oznacza także bezpieczeństwo narodowe drugiej klasy. Czy tego chcemy?”. foto: PAP/EPA/RONALD WITTEK, (PAP)