
Ponad 60 osób wzięło udział w ekstremalnych zawodach w morsowaniu Winter Challenge. Uczestnicy trenowali kilka tygodni, chcą spędzić w wodzie minimum pół godziny. Wyzwanie podjęli w sobotę w jeziorze Głębokim w Szczecinie.
“Celem jest promocja ekspozycji na zimno, ale także podniesienie świadomości i wiedzy na temat hipotermii. Takie morsowanie na co dzień nie wymaga więcej, niż 10 minut, natomiast są ludzie, którzy podchodzą do tego jako do treningu zimna” – powiedziała organizatorka Anna Witkowska. Jak dodała “bez konsekwencji zdrowotnych i głębokiego wychłodzenia w wodzie można przebywać nawet do 50 minut, choć to jest oczywiście kwestia indywidualna”.
Taki wynik jest osiągalny po wcześniejszych treningach, grupy przygotowywały się do Winter Challenge kilka tygodni. Rekordzista wytrzymał w zimnej wodzie około 67 minut. „To są osoby, które dochodzą do takiego stopnia hipotermii, że są stanie zupełnie samodzielnie, bez pomocy osób trzecich przywrócić swoje ciało do komfortu termicznego” – dodała Witkowska.
Do podjęcia wyzwania zgłosiło się ponad 60 osób.
“Myśl o organizacji zawodów zrodziła się dwa lata temu, wtedy rozpoczęły się też nasze pierwsze długie wychłodzenia ciała. Na grupie czterech osób testowaliśmy granice, które w bezpieczny sposób mogliśmy poszerzać. Na początku tego sezonu przyszła myśl, żeby się podzielić się tą pasją z innymi ludźmi” – wskazała Witkowska.
“Morsowanie podnosi zdolność organizmu do termoregulacji, to jest odczuwalne na co dzień dla każdego człowieka, który morsuje. Zimą nie marznie, a latem nie jest mu za gorąco, bo uruchomił pradawne procesy w swoim ciele i zdolność, żeby w każdej temperaturze czuć się komfortowo” – wyjaśniła Witkowska.
Jak dodała “wiele osób uważa, że nie powinno się rywalizować w tak ekstremalnych warunkach. Natomiast uczestnicy są do tego właściwie przygotowani i znają swoje granice. To jest niesamowite, jaką zdolność ma ludzki organizm i to chcielibyśmy zaprezentować to podczas Winter Challenge”.
Chętni mogli wziąć udział w warsztatach z hipotermii oraz nauczyć się rozpoznawać sygnały i możliwości własnego organizmu pod okiem ratowników szczecińskiego WOPR.(PAP)