Dotarcie do zaginionych górników w kopalni Pniówku zajmie nawet pół roku; początek akcji w

PAP/Zbigniew Meissner

Dotarcie do siedmiu górników i ratowników górniczych, zaginionych pod ziemią po ubiegłorocznej katastrofie w kopalni Pniówek, zajmie nawet około pół roku. Akcja ratownicza będzie wznowiona w sobotę, jednak nie będzie to jeszcze etap, w którym ratownicy dojdą do poszukiwanych – wynika z informacji JSW.

29 kwietnia zeszłego roku w wyniku serii ok. 20 wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich zostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba będzie wydrążyć nowy, ok. 350-metrowy chodnik. Zajmie to ok. 4-6 miesięcy.

W poniedziałek wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) Edward Paździorko i dyrektor kopalni Marian Zmarzły przedstawili plan akcji ratowniczej, której celem jest dotarcie do zaginionych i wydostanie ich ciał na powierzchnię.

Pierwszy etap działań rozpocznie się w sobotę, 4 lutego o szóstej rano i potrwa prawdopodobnie do poniedziałku. W tym czasie w kopalni nie będą prowadzone inne roboty górnicze. Ratownicy mają otworzyć korki przeciwwybuchowe i wejść w odcięty wcześniej rejon oraz rozpocząć jego przewietrzanie. Ocenią też panujące w wyrobiskach warunki.

Celem tego etapu akcji jest m.in. przywrócenie przepływu powietrza w wyrobisku, gdzie obecnie stężenie metanu wynosi prawdopodobnie ok. 25 proc., stężenie tlenku węgla 8 ppm, dwutlenku węgla ok. 1 proc., a temperatura ok. 37 stopniu Celsjusza. Tamy przeciwwybuchowe zostaną rozebrane, a pole pożarowe znacznie zawężone. W innych miejscach powstaną lżejsze tamy z pianki chemicznej.

Wcześniej stan wyrobisk za tamami był sondowany za pomocą kamer, wprowadzonych tam przez specjalnie przygotowane otwory. Obraz z kamer potwierdził, że chodniki za tamami nie zostały zniszczone; w dwóch przypadkach widać rozlewiska wody, w innych fragment przenośnika oraz instalacji lutniociągu. Możliwe jednak, że dalej chodniki są zdeformowane – zbadają to ratownicy podczas wstępnej penetracji wyrobisk.

Przez blisko 9 miesięcy, kiedy rejon katastrofy był otamowany, trwały działania zmierzające do obniżenia w nim temperatury oraz uzyskania bezpiecznego składu atmosfery. Wtłoczono tam m.in. ok. 2 mln m sześc. azotu. Teraz, na potrzeby rozpoczynającego się w sobotę pierwszego etapu akcji, przygotowano dodatkowo chłodnice, dwa wentylatory oraz urządzenia do płynnej regulacji wydatku powietrza.

W rejonie katastrofy nie będzie w przyszłości wznowione wydobycie węgla, ściana wydobywcza kończyła już swój bieg. Rejon ma być natomiast przygotowany na potrzeby wizji lokalnej, którą powinna przeprowadzić tam komisja wyjaśniająca przyczyny i okoliczności katastrofy, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.

W poniedziałek przed kopalnią Pniówek, gdzie zorganizowano konferencję prasową na temat wznowienia akcji ratowniczej, odbyła się pikieta zorganizowana przez Związek Zawodowy Ratowników Górniczych. Jak mówił szef tego związku w JSW Leszek Modzelewski, środowisko ratowników w tej spółce walczy m.in. o dodatki ratownicze oraz wypłatę za tzw. godziny akcyjne, czyli dodatek pieniężny za czas, kiedy ratownicy uczestniczą w akcji ratowniczej. Według związkowców, obecnie ratownicy spieszący z pomocą poszkodowanym nie otrzymują za to właściwego wynagrodzenia.

Pikietujący ratownicy zwrócili również uwagę na problem dotyczący wynagrodzeń ich kolegów, którzy pozostali pod ziemią w kopalni Pniówek. Według przekazanej przez związkowców informacji „obecnie na dole pozostaje ratownik, który nie dostał żadnego dodatkowego wynagrodzenia za pełnienie tej trudnej służby”. Przedstawiciele JSW zapewnili natomiast, że wszystkim zaginionym pod ziemią pracownikom naliczane są pełne wynagrodzenia (wraz z np. nagrodą barbórkową itp.), zgodnie z obowiązującym w takich przypadkach przepisami.(PAP)

20 lat Polski w Unii Europejskiej

Studenci zbadali place zabaw pod kątem bakterii

„Polsteam Łebsko” zwodowany w Chinach

Policyjne patrole także na rowerach

Dachowanie ciężarówki na S8

Pracowniczka banku okradła klientów na ponad 1,3 miliona złotych

Wrocław znów chce pobić gitarowy rekord świata

Okradł brata z przetworów, w domu trzymał nielegalną amunicję oraz trofea myśliwskie

Różowe skrzyneczki w obiektach sportowych – o co chodzi?

W Kartuzach powstanie kąpielisko miejskie

Orlen obniża ceny paliw na majówkę

Zderzenie osobówki z samochodem dostawczym

Pożar hotelu w Bieszczadach. Jedna osoba nie żyje

Czy Polacy chcą handlowych niedziel?

Krztusiec – fala zakażeń we Wrocławiu

Łój zwierzęcy na autostradzie A4

Zabił kolegę i próbował zatrzeć ślady

500-kilogramowy niewybuch znaleziony na Pomorzu

Ktoś otruł sokoła Czarta?

W Łodzi powstanie autostrada dla rowerów?

Zwiedzaj Wrocław z perspektywy rzeki

Odebrała prawo jazdy i tego samego dnia dachowała

Autobus płonął na stacji paliw pod Krakowem

Sztuczna plaża w Jarosławcu przyciąga turystów

Chorzów Batory – wyjątkowa dzielnica

Śmiertelny wypadek 21-letniego motocyklisty

Płonęła hala tartaku w Piotrowicach

Krakowskie tężnie solankowe już działają

31-latek trzymał w domu pociski artyleryjskie