
Zdjęcie ilustracyjne.
Rodzice dzieci uczęszczających do Przedszkola nr 42 w Poznaniu alarmują, że jedna z nauczycielek miała stosować wobec podopiecznych zarówno przemoc psychiczną, jak i fizyczną. „To zdarzało się wielokrotnie” – powiedział swojej mamie pięcioletni Adaś (imię zmienione). Kobieta zgłosiła sprawę dyrekcji, a nauczycielka trafiła na zwolnienie lekarskie. Po kilku miesiącach wróciła jednak do placówki – już nie jako wychowawczyni, lecz logopeda.
„Szarpanie, krzyki, podrapania”
Sprawa zaczęła się w lutym, kiedy mama chłopca zauważyła na jego ręce zadrapania. Początkowo podejrzewała, że to efekt zabawy z rówieśnikami, ale syn miał wskazać, że zrobiła to jego nauczycielka – Patrycja Ł. Z relacji dziecka wynikało, że kobieta wielokrotnie szarpała i ciągnęła dzieci, a także krzyczała na nie. Matka zgłosiła sytuację wicedyrektor Barbarze Gryce.
Dyrekcja zapewniła, że sprawa zostanie skierowana do kuratorium. Matka jednak nie zamierzała poprzestać na wewnętrznych ustaleniach i planowała zawiadomić policję. Tam usłyszała jednak, że bez obdukcji sprawa prawdopodobnie zostanie umorzona i zasugerowano jej przeniesienie dziecka do innej placówki.
Zdarzenie udokumentowano w formie notatki służbowej, która – zdaniem kobiety – była niepełna i nie odzwierciedlała rzeczywistego przebiegu wydarzeń.
Nie tylko jedno dziecko
Jak się później okazało, Adaś nie był jedynym dzieckiem, którego rodzice skarżyli się na zachowanie nauczycielki. Inne matki twierdzą, że ich pociechy wracały z przedszkola roztrzęsione, miały napady furii albo całkowicie zamykały się w sobie i nie chciały się komunikować. Jedna z matek relacjonowała, że była świadkiem, jak nauczycielka brutalnie posadziła chłopca na krześle i krzyczała na niego podczas zajęć plastycznych.
Według innych świadków, podniesiony ton i krzyki były słyszalne nawet na korytarzu czy pod oknami przedszkola. Niektóre dzieci po odejściu nauczycielki z grupy odzyskały spokój i zaczęły normalnie funkcjonować w placówce.
Interwencja kuratorium i powrót nauczycielki
Kuratorium Oświaty w Poznaniu przeprowadziło spotkanie z rodzicami oraz doraźną kontrolę. Nie dopatrzono się nieprawidłowości, a w oficjalnych dokumentach ograniczono się do odpowiedzi na pisma rodziców i „monitorowania działań dyrektora”. Rodzice twierdzą, że ich zgłoszenia były bagatelizowane, a odpowiedzi kuratorium nie przyniosły żadnych konkretnych efektów.
W międzyczasie pojawiły się także nieoficjalne informacje o bliskiej relacji między wicedyrektorką a nauczycielką, co – zdaniem rodziców – mogło wpływać na sposób prowadzenia sprawy.
We wrześniu Patrycja Ł. wróciła do przedszkola, ale już w nowej roli – po ukończeniu studiów podyplomowych została zatrudniona jako logopeda. Powrót nauczycielki wywołał kolejną falę oburzenia rodziców. Część dzieci ponownie zaczęła reagować lękiem i silnymi emocjami na jej obecność.
Postępowanie umorzone
Sprawą zajmował się Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli przy Wojewodzie Wielkopolskim. Postępowanie zakończyło się jednak umorzeniem. Sama nauczycielka nie przyznała się do stosowania przemocy.
Mimo wielu prób kontaktu, dyrekcja przedszkola nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy dotyczące tej sytuacji.
gloswielkopolski.pl


