
Choć cztery młode manule przyszły na świat już około sześciu tygodni temu, dopiero niedawno opiekunowie zdołali wykonać więcej zdjęć tych niezwykłych kociąt. Oto nowi mieszkańcy gdańskiego zoo!
Na razie nie ustalono jeszcze z pełną pewnością płci maluchów – opiekunowie mają swoje przypuszczenia, ale potrzeba jeszcze trochę czasu, by to potwierdzić. Już teraz jednak widać różnice w usposobieniu – niektóre młode są odważne i energiczne jak ich tata, inne wykazują większą ostrożność, jak mama.
Jak relacjonują pracownicy zoo, samica Ula przez pierwszy miesiąc niemal nie opuszczała legowiska, czuwając nad swoimi młodymi dniem i nocą. Niedawno przeniosła je na wybieg, gdzie nadal troskliwie je chroni, dbając o ich spokój i bezpieczeństwo. Dzięki jej opiece kocięta dobrze się rozwijają – każde z nich waży już około 650 gramów i zaczyna przyjmować stały pokarm.
Manule to gatunek szczególnie podatny na infekcje i choroby pasożytnicze, dlatego pierwsze pół roku życia jest dla nich wyjątkowo wymagające. Zespół opiekujący się nimi stara się zapewnić im maksymalne bezpieczeństwo, ograniczając kontakt z ludźmi do niezbędnych badań. Wszystko po to, by stworzyć warunki sprzyjające zdrowemu rozwojowi.
Pracownicy zoo przypominają, że mimo ich uroczej aparycji, manule to dzikie zwierzęta. – Choć wzbudzają sympatię, nie są stworzone do głaskania. Kontakt z człowiekiem musi być ograniczony, by zwierzęta nie zatraciły swojego naturalnego instynktu. Do przytulania lepiej nadają się domowe koty – podkreślają opiekunowie z Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
Ojcem młodych jest Manuel, ale – jak to często bywa u dzikich kotów – nie uczestniczy w opiece nad potomstwem. Można go jednak zobaczyć w nowej części zoo, naprzeciwko wybiegu dla gerez.
Tymczasem Ula i jej młode nadal potrzebują ciszy i spokoju, dlatego na razie pozostają poza zasięgiem zwiedzających.
dziennikbaltycki.pl


