
Czy w Szczecinie rzeczywiście przybyło szczurów? Mieszkańcy twierdzą, że tak, choć władze miasta nie potwierdzają takiego trendu.
– Od około pięciu-sześciu lat mam wrażenie, że szczurów w mieście jest coraz więcej – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec ul. Cegielskiego na Niebuszewie. – W pobliżu mojego domu stoi opuszczona kamienica, która dwa lata temu stała się siedliskiem gryzoni. Od tego czasu populacja znacząco wzrosła. Szczury pojawiają się na naszym tarasie, próbują dostać się do domu. Udało nam się nawet jednego złapać. Obecnie można je zobaczyć w dzień praktycznie w całym mieście, zwłaszcza w centralnych dzielnicach.
Pan Krzysztof zgłaszał problem do szczecińskiego Urzędu Miasta, jednak – jak sam relacjonuje – nie otrzymał konkretnej pomocy.
– W jeden dzień wykonałem około 30 telefonów. Przekierowywano mnie z jednego miejsca do drugiego. Ostatecznie niewiele udało się załatwić – mówi z rozgoryczeniem.
O wyjaśnienie poproszono Sylwię Cyzę-Słomską, rzeczniczkę szczecińskiego magistratu.
– W Szczecinie deratyzacja prowadzona jest dwa razy w roku i dotyczy nieruchomości komunalnych, za które odpowiada miasto. W przypadku budynków prywatnych to zarządcy mają obowiązek przeprowadzania deratyzacji. Zabiegi te polegają głównie na wykładaniu trutek. Z naszej strony nie zaobserwowaliśmy wzrostu liczby szczurów – zaznacza rzeczniczka. – Nasze dane ograniczają się jednak do budynków miejskich. Aby uzyskać szerszy obraz sytuacji, najlepiej byłoby zwrócić się do firm zajmujących się profesjonalną deratyzacją.
24kurier.pl