
Policja zatrzymała 13 kobiet kierujących niepublicznymi szkołami dla dorosłych w różnych regionach kraju. Śledczy ustalili, że placówki te mogły przez lata pobierać od samorządów dotacje na uczniów, którzy w rzeczywistości w ogóle nie uczęszczali na zajęcia — a część z nich nawet nie żyła. Wartość wyłudzonych środków może sięgać nawet 40 milionów złotych. Jedna z zatrzymanych to dyrektorka szkoły z Gdańska.
„Uczniowie” widniejący w dokumentach nie istnieli albo byli zarejestrowani w kilku miejscach naraz
Zatrzymane kobiety miały fałszować dzienniki, listy słuchaczy i dokumenty frekwencyjne w latach 2016–2023. Niektóre nazwiska należały do osób zmarłych, inne były całkowicie wymyślone. Były też przypadki ludzi mieszkających od dawna poza granicami kraju, a mimo to figurujących jako aktywni słuchacze – często zapisani jednocześnie do kilku szkół.
Placówki te początkowo prowadziły normalną działalność, ale z czasem zostały przekształcone w system „do wyciągania pieniędzy” z dotacji oświatowych.
Kontrola? Organizowano „frekwencję” na zamówienie
Gdy samorządy zaczynały podejrzewać nieprawidłowości i planowały kontrole, szkoły miały sprowadzać podstawione osoby, które przyjeżdżały pod budynki autobusami i udawały uczniów uczestniczących w zajęciach. W ten sposób tworzono pozory działalności edukacyjnej.
Podczas przeszukań w 15 miejscach funkcjonariusze zabezpieczyli dużą ilość dokumentów kadrowych i finansowych, komputery, telefony oraz gotówkę.
Wątek gdański
Prokuratura potwierdziła, że wśród zatrzymanych jest dyrektorka szkoły z Gdańska, choć nie ujawniono, którą placówkę to dotyczy. W całym śledztwie zarzuty usłyszało już 47 osób.
Za organizację całego procederu odpowiadał 52-letni mężczyzna z Mazowsza, pracujący jako fotograf. To on miał werbować pośredników i osoby zgadzające się udostępniać swoje dane do zakładania kolejnych szkół. Zyski z oszustwa inwestowano w nieruchomości, auta i dobra luksusowe.
Grożą im surowe kary
Zatrzymane usłyszały zarzuty:
- oszustwa na szkodę samorządów
- udziału w zorganizowanej grupie przestępczej
Za te czyny grozi im do 15 lat pozbawienia wolności. Wobec większości zastosowano dozory policyjne i zakaz opuszczania kraju.
Śledztwo nadal trwa, a prokuratura zapowiada kolejne zatrzymania.
dziennikbaltycki.pl


