Dzień Zaduszny rozpowszechniony za sprawą benedyktynów i cystersów

Fot. PAP

2 listopada jako Dzień Zaduszny zaczął się rozpowszechniać w X w. za sprawą zakonów benedyktynów, a potem cystersów. Był to pierwotnie dzień modlitw za dusze oczekujące w czyśćcu na zbawienie. Dopiero później stał się dniem modlitw – mówił PAP etnolog dr Damian Kasprzyk z Uniwersytetu Łódzkiego.

Zdaniem dr Kasprzyka z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ., zagadnienia dotyczące Dnia Wszystkich Świętych czy Dnia Zadusznego należy powiązać z kwestią tajemnicy śmierci. Zagadka śmierci leży u podstaw różnych filozofii, religii, dlatego nie można tego łączyć tylko i wyłącznie z chrześcijaństwem – zaznaczył ekspert.

Według niego, antropolodzy XIX-wieczni, którzy w duchu ewolucjonistycznym starali się odkryć i ukazać pierwotne formy różnego rodzaju zjawisk kulturowych, także tych religijnych, dochodzili do wniosku, że nasi przodkowie zadawali sobie filozoficznie brzmiące pytania: czym różni się ciało martwe od ciała żywego, dlaczego zmarli pokazują nam się w snach, co to oznacza, kim oni wtedy dla nas są.

Dochodziło do konstatacji, że człowiek składa się z dwóch bytów: z ciała i duszy, która nie jest nierozłączna z ciałem. Stosunek do tych duchów był przede wszystkim przepełniony lękiem i szacunkiem. Zakładano bowiem, że duchy mogą nie tylko przebywać wśród nas, ale mają także wpływ na nasz los. “Według antropologów XIX-wiecznych, stosunek do duchów leży u podstaw wszelkich religii” – podkreślił Kasprzyk.

Tajemnica śmierci jest bardzo istotna także w doktrynie chrześcijańskiej. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, wtedy kiedy ono okrzepło – w IV, V, VI wieku, wtedy kiedy w Cesarstwie Rzymskim – wówczas podzielonym – było religią uznawaną, świętowano Dzień Wszystkich Świętych.

Przy czym miał on pierwotnie charakter święta dedykowanego męczennikom. Dopiero potem, i dziś, Dzień Wszystkich Świętych jest dedykowany wszystkim zmarłym, którzy dostąpili zbawienia” – zaznaczył etnolog.

Termin tego święta był różny. Miało ono swoje regionalne wariacje i zazwyczaj obchodzono je między kwietniem a czerwcem. Dopiero w VIII w. pojawia się dzień 1 listopada.

„Było to prawdopodobnie związane z faktem, że i u Franków i u Anglosasów, ale także u Słowian, w tym okresie pojawiały się święta dedykowane zmarłym. Dopiero w X w. papież Jan XI ostatecznie zatwierdził 1 listopada jako Dzień Wszystkich Świętych, ustanawiając też wigilie tego święta, której dzisiaj już nie obchodzimy” – wyjaśnił dr Kasprzyk.

W tym samym czasie, czyli w X w., za sprawą zakonów benedyktynów, a potem cystersów zaczął się rozpowszechniać Dzień Zaduszny – 2 listopada. „Był to pierwotnie dzień modlitw za dusze oczekujące w czyśćcu na zbawienie. Dopiero później, aż do teraz, jest to dzień modlitw za wszystkich zmarłych wiernych” – dodał ekspert.

U Słowian Zachodnich i Bałtów w tym samym czasie, na przełomie października i listopada, obchodzono Zaduszki, czyli dzień kontaktów ze zmarłymi. Ten dzień czy obrzędy miały rozmaite nazwy, ale zazwyczaj kojarzymy nazwę Dziady, rozpropagowaną za sprawą m.in. literatury.

„Wierzono wówczas w możliwość obcowania dusz zmarłych z żywymi, przy czym żywi powinni zaskarbić sobie w jakiś sposób przychylność duchów. W związku z tym w kulturze ludowej uchwalił się zwyczaj przygotowywania jadła, posiłków dla dusz zmarłych” – opowiadał dr Kasprzyk.

W noc czy wieczór zaduszkowy trzeba było przestrzegać także pewnych zasad. Nie można było np. gwałtownie się zachowywać, żeby nie spłoszyć duchów. Nie wolno było tkać, zaplatać, szyć, aby nie przyszyć duszy do naszego domu, żeby miała ona swobodę zarówno w przyjściu do nas, jak i w oddaleniu się. Nie wolno było też niczym rzucać, aby przez przypadek w gościa z zaświatów niczym nie trafić.

Ze szczególną estymą traktowano w tym czasie żebraków. Wierzono bowiem, że to oni właśnie, bądź ich modlitwy, mają szczególną moc. Również światło miało duże znaczenie.

Jak podkreślił etnolog, dziś zapalamy znicze na grobach najbliższych, bowiem ma to dla nas znaczenie symboliczne – pokazujemy w ten sposób pamięć, ale także kojarzy się to nam ze światłością wiekuistą.

“Dawniej światło było drogowskazem dla dusz – pokazywano, gdzie dusze mają przyjść. W domu zapalano światło, aby zaprosić owe dusze, natomiast można było je w ten sam sposób wyprosić, wskazać im kierunek np. cmentarny” – dodał dr Kasprzyk. (PAP)

Metrorower podbija Śląsk

DACHL, czyli Niemieckie Co Nieco – 10 tysięcy lat historii nad Jeziorem Bodeńskim. O Höri, Królewskiej Wyspie Kwiatów i Imperii

DACHL, czyli Niemieckie Co Nieco – Demokracja poprzez delegalizację? Trwa zwycięski pochód Alternatywy dla Niemiec

Plażowanie z widokiem na góry czyli Jezioro Bielawskie

Kopalnia Bobrek-Piekary zostanie zlikwidowana

Ewakuacja pociągu po nawałnicy nad Śląskiem

Szczęśliwiec z Tychów trafił “szóstkę” w Lotto. Wygrał ponad 2 mln zł

Policyjne ferrari łapie polskich motocyklistów na przełęczy w Czechach

Zamek w Muszynie wybrany “Cudem Polski” przez czytelników magazynu National Geographic

Wybuch butli z gazem w Dąbrowie Górniczej. Mężczyzna nie żyje

ORP Iskra cumuje przy Bulwarze Chrobrego. Można wejść na pokład

Pożar na zajezdni autobusowej w Bytomiu. Spłonęło 10 pojazdów

Nowa wieża widokowa powstanie na Jaworzu w Beskidzie Wyspowym

Małopolskie Muzeum Pożarnictwa w Alwerni

Zwiedzaj Wrocław z perspektywy rzeki

Sztuczna plaża w Jarosławcu przyciąga turystów

Chorzów Batory – wyjątkowa dzielnica

Nadwiślańska Kolejka Wąskotorowa zabierze pasażerów w majówkę

Zwiedzaj Szczecin z aplikacją mobilną

Kolizja w Katowicach. Samochód osobowy zderzył się z autobusem

Zabytkowe tramwaje i autobusy w Łodzi

ZBÓJNICKA SAGA KLIMCZAKÓW  (3)

Chorwacja liczy na polskich turystów

ZBÓJNICKA SAGA KLIMCZAKÓW (2)

ZBÓJNICKA SAGA KLIMCZOKÓW (1)

“Polskie Malediwy” czyli Park Gródek

Zamek w Muszynie znów otwarty dla zwiedzających

Silny wiatr i burze na Śląsku

Szczecińscy bibliotekarze oczekują podwyżek