
Babia Góra.
Zima w Beskidach trwa w pełni. Od kilku dni pada śnieg o różnym natężeniu, a w ciągu ostatniej doby przybyło go sporo. Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR poinformowali, że widoczność jest znacznie ograniczona, miejscami wynosi jedynie 50 metrów. Warunki na szlakach turystycznych są trudne, a w niektórych miejscach bardzo trudne.
Taką zimę czekali narciarze i snowboardziści. W miniony weekend spadło dużo śniegu, a od początku tygodnia opady wciąż występują, różnią się one jednak intensywnością. Z ostatnich opadów spadło sporo śniegu.
Na szczytach Babiej Góry znajduje się około 90 cm śniegu, na Markowych Szczawinach 75 cm, na Hali Miziowej 85 cm, a na Klimczoku 65 cm.
W okolicach Babiej Góry obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego, co oznacza umiarkowane ryzyko. Dotyczy to głównie żlebów, kotłów oraz miejsc, gdzie teren gwałtownie się zmienia. Lawina może zostać wyzwolona przez duże obciążenie, ale samoistne zejście dużych mas śniegu jest mało prawdopodobne. Ratownicy przypominają, że poruszanie się w takim terenie wymaga dobrej oceny lokalnego zagrożenia lawinowego, odpowiedniego wyboru trasy oraz przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa na stromych stokach.
Turyści wybierający się w góry powinni zadbać o odpowiednią odzież, w tym ciepłe ubrania. W obecnych warunkach konieczne są raczki, a osoby planujące wędrówkę na Babią Górę powinny zabrać także raki. Kije trekkingowe mogą okazać się pomocne. Ważne jest, aby telefon był naładowany i posiadał aplikację “Ratunek”. Należy również zabrać powerbank, a latarka może się przydać, ponieważ zmrok zapada szybko.
Czas przejścia tras może się wydłużyć w obecnych warunkach, więc ratownicy apelują, by nie wyruszać na szlak samotnie.
Warunki do uprawiania narciarstwa są dobre, a koleje linowe działają bez przeszkód.
W razie wypadku w górach, pomoc można wezwać dzwoniąc na bezpłatny numer alarmowy GOPR: 985 lub 601 100 300.
dziennikzachodni.pl