Na terenie byłego obozu Dulag 121 upamiętniono w sobotę więźniów tego miejsca i niosących im pomoc. “Myślimy o tych, którzy tu zginęli lub zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych i obozów pracy przymusowej” – powiedziała więźniarka Pruszkowa i KL Ravensbrück Barbara Stachowicz.
Przed pomnikiem „Tędy przeszła Warszawa” zgromadzili się przedstawiciele władz i samorządu, byli więźniowie obozu i ich rodziny oraz mieszkańcy Pruszkowa i Warszawy. Dla uhonorowania działań Muzeum Dulagu 121 doradca prezydenta RP Zofia Romaszewska wręczyła jego pracownikom i organizatorom corocznych uroczystości flagę narodową przekazaną przez prezydenta.
Jak podkreślili organizatorzy tegorocznych obchodów, głos w ich trakcie mieli zabierać głównie świadkowie tamtych wydarzeń. O dramacie swojej rodziny opowiadała Barbara Piotrowska, wówczas mająca dziewięć lat. „Chociaż byłam wówczas dzieckiem szybko zrozumiałam czym jest niewola, utrata bliskich, głód, niewolnicza praca i wciąż zaglądająca w oczy śmierć” – podkreśliła. Do obozu w Pruszkowie została wygnana z walczącej Warszawy pod koniec września 1944 r, gdy jak wspominała w „pamięci zostały mi obrazy ruin, płonących domów, zwłoki ludzi i Niemcy z karabinami wymierzonymi w nas”. Przypomniała, że przez niewielki teren obozu w Pruszkowie przeszło około 600 tysięcy mieszkańców Warszawy. (PAP)