reklama olek

Wścieklizna powróciła na Pomorze. Wszystko zaczęło się od nietoperza

Fot. Depositphotos

Po latach spokoju na Pomorzu znów potwierdzono obecność wścieklizny. Choroba powróciła niespodziewanie – wraz z nietoperzem, którego do badań przywiózł naukowiec z Gdańska. Wyniki nie pozostawiły złudzeń – zwierzę było zakażone śmiertelnym wirusem.

Nietoperz z Parchowa źródłem alarmu

Wirus wykryto u nietoperza pochodzącego z Parchowa w powiecie bytowskim. Zwierzę trafiło do chiropterologa z Gdańska, zajmującego się badaniem nietoperzy. Wkrótce padło, a próbki wysłano do Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Oliwie. Wynik był jednoznaczny – wścieklizna. Diagnozę potwierdziło też laboratorium w Puławach.

– Wydaliśmy rozporządzenie obejmujące teren miejscowości Parchowo. To nie jest przypadek typowy dla lisów – mamy do czynienia z wariantem wirusa charakterystycznym dla nietoperzy – wyjaśnia Edward Kowalke, powiatowy lekarz weterynarii w Miastku.

Nie wiadomo, w jaki sposób naukowiec wszedł w posiadanie zwierzęcia ani czy w momencie złapania nietoperz wykazywał objawy choroby. Wiadomo natomiast, że badacz nie został przez niego pogryziony.

Służby apelują o czujność i szczepienia

Po potwierdzeniu przypadku wścieklizny o sytuacji poinformowano sanepid. W Parchowie ogłoszono stan zagrożenia i przypomniano mieszkańcom o obowiązku szczepienia psów. Weterynarze rekomendują też szczepienie kotów, które często mają kontakt z dzikimi zwierzętami, choć nie obejmuje ich obowiązek ustawowy.

– Choć ostatni przypadek wścieklizny w regionie odnotowano wiele lat temu, nie można bagatelizować ryzyka – podkreśla lek. wet. Łukasz Wolny z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Gdańsku.

W Polsce głównym nosicielem wirusa pozostaje lis, jednak zakażenie mogą przenosić również kuny, jenoty i nietoperze. Z tego powodu Inspekcja Weterynaryjna regularnie prowadzi akcje szczepień lisów, rozrzucając przynęty z doustną szczepionką z samolotów lub wykładając je ręcznie.

Czym jest wścieklizna?

Wścieklizna to wirusowa choroba atakująca układ nerwowy ssaków, w tym człowieka. Zakażenie następuje zazwyczaj przez ślinę chorego zwierzęcia – najczęściej po ugryzieniu lub poprzez kontakt z raną. Okres wylęgania się choroby może trwać od kilku dni do nawet kilku miesięcy.

Kiedy pojawiają się objawy, choroba praktycznie zawsze kończy się śmiercią. Według danych WHO, co roku na świecie umiera z jej powodu około 60 tysięcy osób, głównie w Azji i Afryce. W Polsce ostatni śmiertelny przypadek u człowieka odnotowano w 2002 roku.

Jak rozpoznać objawy?

Zwierzęta zarażone wścieklizną stają się agresywne, niespokojne, mają problemy z połykaniem, obfity ślinotok i drgawki. Nietoperze z wirusem często zachowują się nietypowo – tracą zdolność lotu, są aktywne w dzień lub reagują nerwowo na dotyk i dźwięk.

U ludzi pierwsze objawy to mrowienie i ból w miejscu ugryzienia, gorączka i niepokój. Później pojawiają się zaburzenia nerwowe, wodowstręt, halucynacje i paraliż mięśni. Gdy choroba wejdzie w fazę objawową, nie ma już skutecznego leczenia.

Co robić po kontakcie z podejrzanym zwierzęciem?

W przypadku ugryzienia lub kontaktu ze śliną dzikiego zwierzęcia należy natychmiast przemyć ranę wodą z mydłem i zgłosić się do lekarza. Każde podejrzenie zakażenia powinno być niezwłocznie zgłoszone powiatowemu lekarzowi weterynarii.

Spokój w Parchowie, ale ostrożność wskazana

Mieszkańcy Parchowa zachowują spokój, choć temat wzbudził dyskusję o obowiązkowych szczepieniach.
– Myśleliśmy, że to już przeszłość. Teraz każdy przypomina sobie o szczepieniu psów i kotów – mówi jeden z mieszkańców.

Sołtys miejscowości, Krzysztof Kinowski, potwierdza, że większość mieszkańców regularnie szczepi swoje zwierzęta. – Sytuacja jest pod kontrolą, a ludzie reagują rozsądnie – zapewnia.

Powiatowy Inspektorat Weterynarii ocenia ryzyko rozprzestrzenienia się choroby jako niskie. Wirus nie przenosi się drogą powietrzną, ale wymaga zachowania ostrożności – nie należy dotykać dzikich ani padłych zwierząt i zgłaszać każde niepokojące zdarzenie.

Wścieklizna nie zniknęła

Choć przypadek z Parchowa nie stanowi powodu do paniki, jest przypomnieniem, że wścieklizna wciąż istnieje – cicha, groźna i nieprzewidywalna. Wystarczy chwila nieuwagi, by narazić siebie lub zwierzę domowe na śmiertelne niebezpieczeństwo.

dziennikbaltycki.pl

Śmiertelny wypadek w Dominowie. Nie żyje 32-letni kierowca

Przełom w sprawie zaginionych 16-latków z Koluszek

42-latek nękał lekarkę. Przyszedł do szpitala z trzema nożami

Wścieklizna powróciła na Pomorze. Wszystko zaczęło się od nietoperza

Rekordowy połów w Rybniku. Gigantyczny sum pobił światowy rekord!

W najbliższy weekend cofamy zegarki. Czeka nas dodatkowa godzina snu

Studenci Uniwersytetu Medycznego w Łodzi sprzeciwiają się występowi Wojciecha Cejrowskiego w murach uczelni

Pożar składowiska odpadów w Lublinie

Tragiczny wypadek w tartaku w Krzyżowej

„Nie wyprowadzę się, nie mam gdzie”. Problem dzikich lokatorów w Polsce

Strażacy uratowali psa i lisa z wyschniętej studni

Trzy handlowe niedziele w grudniu – nowe przepisy wchodzą w życie

Dezinformacja w akcji: Kwaśniewski o zagrożeniach AI i fake newsach

Kraków tonie w porzuconych autach. Wraki zajmują parkingi, a problem zamiast znikać – rośnie

Lublin szuka imienia dla młodego pawia z Ogrodu Saskiego! Mieszkańcy mogą zdecydować

Śmiertelny wypadek w Starej Dąbrowie. Kierowca renault zginął na miejscu

Z lotu ptaka wygląda jak dzieło sztuki. W Nadleśnictwie Lipusz rośnie największy orzeł w Polsce

Zabrze ma nowy powód do dumy – Sztolnia Królowa Luiza uznana za Cud Polski 2025!

Lubelscy policjanci rozbili gang handlujący kobietami. Na czele stała 37-latka z Podkarpacia

Pierwsza noc z zakazem sprzedaży alkoholu w centrum Łodzi. Zaskoczeni klienci i kilka nerwowych sytuacji

Wieczorna interwencja na moście w Toruniu. Policja zatrzymała grupę pseudokibiców zmierzających na derby

W wielkopolskim lesie zastrzelono wilka. Policja prowadzi śledztwo

O krok od tragedii na drodze wojewódzkiej nr 142. Kierowca ciężarówki omal nie zderzył się czołowo z radiowozem

Rybnik stawia na energię z odpadów. Miasto planuje ogrzewać domy bez węgla

Lublin bije rekordy popularności. Ponad 760 tysięcy turystów w wakacje