
Pamiętacie tłumy pasażerów podróżujących w autobusach Jelcz w drodze do szkoły lub pracy? Dziś, w jednym z takich pojazdów w Jelczu-Laskowicach, panuje zupełnie inny rodzaj tłoku – przy stolikach, gdzie goście zajadają się pierogami, kotletami schabowymi i żurkiem. Ludzie przyjeżdżają tu z różnych miejsc, w tym z Gdańska i Śląska, by spróbować dań kuchni polskiej. Bar Jelczanin zyskał popularność wśród miłośników kulinariów w Polsce.
Bar Jelczanin działa w Jelczu-Laskowicach przy ulicy Inżynierskiej 3 od dziewięciu lat. W okolicy znajdują się różne zakłady produkcyjne, magazyny i firmy.
– Nasze miasto znane jest z produkcji autobusów, a Jelcz stał się symbolem tej tradycji. Chcieliśmy uczcić tę historię, dlatego pomyśleliśmy o stworzeniu baru w starym autobusie. Ostatecznie jednak zwyciężyła nasza pasja do gotowania, która towarzyszy nam od zawsze. Połączyliśmy te dwie pasje, co dało początek Barowi Jelczanin – opowiada Paweł Grzęda w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”.
Paweł Grzęda, razem z żoną Anetą, kupili stary autobus i przekształcili go w miejsce, gdzie serwowane są domowe obiady.
– Mąż samodzielnie zerwał starą podłogę w autobusie i zamontował nową. Z przodu pojazdu powstał punkt wydawania posiłków, a przy bocznych drzwiach i na zewnątrz umieściliśmy stoliki – mówi Aneta Grzęda.
Wnętrze zdobią klasyczne obrusy, a w tle słychać polską, ponadczasową muzykę. Każde danie przygotowywane jest ze świeżych składników – bez mrożonek czy podgrzewania w bemarze.
– Menu zmienia się regularnie, by goście mogli cieszyć się świeżymi produktami. W poniedziałki, środy i piątki serwujemy ręcznie lepione pierogi, a we wtorki i czwartki dominują solidne mięsne dania, takie jak soczyste burgery czy karkówka. Do tego przygotowujemy domowe desery – mówi Aneta Grzęda.
– To tradycyjna kuchnia polska, którą każdy z nas kojarzy z rodzinnym domem. Nasze przepisy doskonalimy od lat, bazując na recepturach naszej mamy, która przykłada ogromną wagę do jakości składników i przypraw. Jest naszym pierwszym krytykiem kulinarnym, zależy jej, aby nasi goście byli zadowoleni z posiłków – dodaje.
Atmosferę w barze podkreślają stalowe pokrywki, które na chwilę ukrywają potrawy przed oczami gości.
– Naszym największym hitem jest schabowy. Kiedy trafia na talerz i przykrywa ziemniaki oraz surówkę, goście są zaskoczeni – jest tak duży, że prawie zasłania cały talerz – mówi Paweł Grzęda.
– Mamy klientów z całej Polski, którzy nie wahają się przejechać nawet 500 kilometrów, by spróbować naszych dań. Gościliśmy osoby z Gdańska, Śląska, a najbardziej wzruszająca była wizyta 80-latka, którego syn zaprosił na urodzinowy obiad. Kiedy zobaczył autobus, którym przez lata jeździł do Wrocławia, w jego oczach pojawiły się łzy. Ta nostalgia jest wyjątkowa – mówią małżonkowie.
Ostatnio bar zyskał jeszcze większą popularność dzięki internetowym twórcom. W lutym odwiedził go Dymitr Błaszczyk, twórca kanału „Sprawdzam Jak” na YouTube, który ma ponad milion subskrybentów.
Niedawno przyjechał także Książulo, youtuber, którego najpopularniejsze filmy obejrzały nawet trzy miliony osób. Chociaż jeszcze nie opublikował swojej recenzji, warto wybrać się do Jelczanina zanim film się pojawi. Już teraz bar często sugeruje, by klienci rezerwowali stoliki z wyprzedzeniem.
gazetawroclawska.pl


