
W nocy służby ratunkowe na Dolnym Śląsku prowadziły działania po tym, jak do policji wpłynęły trzy niezależne zgłoszenia o tajemniczym obiekcie, który miał spaść z nieba. Świadkowie twierdzili, że był on widoczny z okolic Kątów Wrocławskich, Magnic (pow. wrocławski) oraz Wilkanowa w powiecie kłodzkim. Niektórzy informowali nawet o widocznym płomieniu.
Poszukiwania rozpoczęto tuż przed północą, m.in. w rejonie autostrady A4. Jak przekazał komisarz Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji, zgłoszenia zostały potraktowane poważnie, a do działań zaangażowano również drony wyposażone w kamery termowizyjne.
Mimo szeroko zakrojonej akcji, nie natrafiono na żadne ślady mogące potwierdzić upadek obiektu — nie znaleziono szczątków, uszkodzeń terenu ani miejsca potencjalnego uderzenia. Poszukiwania w powiecie wrocławskim zostały zakończone. W powiecie kłodzkim działania jeszcze chwilowo trwały ze względu na trudniejszy teren, ale również tam na razie niczego nie odnaleziono.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki zasugerował w komunikacie, że świadkowie mogli obserwować zjawisko naturalne — rój meteorów Południowe Taurydy, którego okres największej aktywności przypada na połowę listopada.
interia.pl


