
Zdjęcie ilustracyjne.
Cholesterol to cichy zabójca, który dotyczy większości Polaków. Aż 60 proc. z nas – czyli około 21 milionów osób – ma przekroczony jego poziom. To niepokojące dane, ponieważ nadmiar cholesterolu prowadzi do powstawania blaszek miażdżycowych, które zwiększają ryzyko zawału serca, udaru mózgu, a nawet śmierci.
— Podwyższonego stężenia cholesterolu nigdy nie należy lekceważyć — ostrzega prof. dr hab. n. med. Maciej Banach w rozmowie z Medonetem. Dodaje, że ostatnie lata zmieniły podejście lekarzy do diagnostyki lipidowej — dziś nie czekamy już do czterdziestki, by zacząć się badać.
Cholesterol — wróg ukryty w organizmie
Według prof. Banacha, nadmiar cholesterolu działa na organizm podobnie jak toksyna. Może prowadzić do insulinooporności, stanów zapalnych, stanu przedcukrzycowego, a nawet rozwoju cukrzycy. To jednak nie koniec zagrożeń. Zbyt wysoki poziom cholesterolu uszkadza śródbłonek — wewnętrzną warstwę naczyń krwionośnych. W wyniku tych uszkodzeń zaczyna się tworzyć blaszka miażdżycowa.
— Dziś wiemy, że proces ten może rozpocząć się już w bardzo młodym wieku, nawet około 20. czy 30. roku życia — mówi kardiolog. I choć rozwój blaszki miażdżycowej może trwać latami, brak reakcji może skończyć się tragicznie: zawałem, udarem lub niedokrwieniem kończyn.
Tempo rozwoju miażdżycy jest indywidualne — u jednej osoby groźne zmiany pojawią się po pięciu latach, u innej dopiero po piętnastu. Decydują o tym m.in. styl życia, dieta i aktywność fizyczna.
Indywidualne ryzyko, wspólny problem
Skala problemu w Polsce jest zatrważająca. Według ostatniego „Narodowego Testu Zdrowia” aż 60 proc. Polaków ma podwyższony cholesterol, a 19 proc. w ogóle nie wie, jaki ma jego poziom. Choć jest to wynik lepszy niż w latach poprzednich (w 2023 r. – 23 proc., w 2020 r. – 30 proc. badanych nie znało swojego poziomu cholesterolu), nadal oznacza poważny problem zdrowotny.
Zgodnie z obowiązującymi zaleceniami z 2019 r., każdy po 40. roku życia powinien znać swój poziom cholesterolu. Jednak jak podkreśla prof. Banach, zmiany społeczne i epidemia otyłości powodują, że lekarze coraz częściej zalecają badanie już wcześniej.
— Nadwaga i otyłość dotyczą dziś co trzeciego–czwartego dziecka oraz co drugiego dorosłego Polaka. Te czynniki w połączeniu z zaburzeniami lipidowymi i cukrzycą powodują, że nie czekamy już do 40. roku życia. Zalecamy badanie cholesterolu przy każdej okazji, np. podczas badań okresowych w pracy — podkreśla profesor.
Wczesna diagnoza, większe szanse
— Jeżeli poziom cholesterolu sprawdzimy już w wieku 25 lat i okaże się, że jest podwyższony, mamy jeszcze czas na działanie — mówi prof. Banach. — Dieta i aktywność fizyczna mogą obniżyć jego poziom nawet o 25–30 proc. Jednak przy bardzo wysokich wartościach (powyżej 140–150 mg/dl) same zmiany stylu życia mogą nie wystarczyć. Wówczas, po okresie 3–6 miesięcy obserwacji, należy rozważyć leczenie farmakologiczne.
— Im wcześniej podejmiemy działania, tym większe mamy szanse na zahamowanie rozwoju miażdżycy — zaznacza ekspert.
Co robić? Rozmawiaj z lekarzem
— Każdy powinien badać poziom cholesterolu przynajmniej raz w roku — apeluje prof. Banach. — Gdy znamy swoje wyniki, możemy także oszacować tzw. ryzyko sercowo-naczyniowe, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia zawału, udaru lub zgonu w ciągu najbliższych 10 lat. Pomaga w tym kalkulator opracowany przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne — dostępny również w języku polskim.
Jeśli ryzyko okaże się wysokie, warto szczerze porozmawiać z lekarzem:
— Pacjenci powinni mówić wprost: „Martwię się, mam wysoki cholesterol. Proszę powiedzieć mi, co mogę zrobić już teraz, by nie dopuścić do zawału za kilka lat” — podsumowuje specjalista.
medonet.pl