
Podczas poznańskich targów Protega 2025, poświęconych ochronie ludności i obronie cywilnej, swoją ofertę prezentuje firma Emer Security Shelters z Łasku. Wśród wystawianych produktów znalazł się przydomowy schron wykonany z tworzywa sztucznego, przypominający dużą rurę. Cena podstawowego modelu zaczyna się od około 150 tysięcy złotych.
— Taka konstrukcja umożliwia przebywanie w zamknięciu przez mniej więcej trzy doby — wyjaśnia Jarosław Ratajczyk, prezes firmy. — Trzeba jednak doliczyć koszty robót ziemnych związanych z umieszczeniem schronu pod powierzchnią i jego stabilizacją. Wysokość tych wydatków zależy od rodzaju gruntu w danej lokalizacji.
Schrony Emer Security Shelters są standardowo wyposażone w toaletę, mały aneks kuchenny, miejsca do spania oraz monoblok klimatyzacyjny odpowiedzialny za wymianę powietrza. Urządzenie zapobiega wtłaczaniu szkodliwych gazów z zewnątrz, reguluje temperaturę oraz usuwa nadmiar wilgoci. W chwili zagrożenia system odcina obiekt od zewnętrznych mediów, pozwalając na szczelne zamknięcie wnętrza i utrzymanie nadciśnienia, które chroni przed przedostawaniem się zanieczyszczeń. Zapasy wody i energii przechowywane są w specjalnych buforach — po zakończeniu alarmu samoczynnie się uzupełniają, a ścieki są odpompowywane poza konstrukcję.
Zainteresowanie takimi obiektami wykazują nie tylko osoby prywatne, ale też samorządy, gminy czy branża hotelarska. Na razie przeszkodą okazują się jednak przepisy — budowa schronu, nawet o powierzchni do 35 m², wymaga pełnego pozwolenia.
Skąd pomysł na taki biznes? Ratajczyk przyznaje, że inspiracją była wojna w Ukrainie. — Mam znajomych w rejonach objętych działaniami militarnymi. Opowiadali, jak ukrywali się w improwizowanych schronieniach przed ostrzałem. Gdy później gościłem ich u siebie w Łasku, opisali wszystko dokładniej. Uświadomiłem sobie, że w Polsce praktycznie nie mamy własnej infrastruktury schronowej, a czasy są wyjątkowo niestabilne. To dało impuls do działania — podkreśla.
dzienniklodzki.pl


