
W niedzielę 6 lipca w godzinach popołudniowych wybuchł groźny pożar hali magazynowej w Kędzierzynie-Koźlu. Ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się na dużą część budynku, a nad miastem unosiły się gęste chmury dymu, widoczne nawet z odległych dzielnic. W kulminacyjnym momencie w akcji uczestniczyło około 250 strażaków. Dwóch z nich zasłabło podczas działań.
Płonęła hala, w której składowano sprzęt elektroniczny – m.in. rowery i hulajnogi elektryczne, elektronarzędzia oraz wyposażenie fitness. – Cała hala objęta jest ogniem. Spodziewamy się długiej i trudnej akcji – mówił w sobotę po godzinie 16 st. kpt. inż. Piotr Krok, rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Kędzierzynie-Koźlu, w rozmowie z „Faktem”.
Około dwóch godzin później doszło do zawalenia części konstrukcji hali. Dopiero tuż przed godziną 22 strażacy poinformowali, że sytuację udało się opanować. Od tego momentu działania skupiły się już tylko na dogaszaniu pogorzeliska.
Łącznie w akcji gaśniczej uczestniczyło 47 zastępów straży pożarnej. Przyczyna wybuchu pożaru wciąż nie została ustalona – śledztwo będzie możliwe dopiero po zakończeniu prac na miejscu zdarzenia.
Płonął też las w pobliżu miasta
Tego samego dnia strażacy walczyli z jeszcze jednym zagrożeniem – ogniem objęty został również las na terenie Nadleśnictwa Kędzierzyn. Tam interweniowało 11 zastępów straży pożarnej. Na szczęście sytuacja została szybko opanowana.
Władze lokalne apelowały wczoraj do mieszkańców o zachowanie szczególnej ostrożności i unikanie przebywania w rejonach objętych zadymieniem. Mimo ogromu pożaru nie odnotowano ofiar śmiertelnych, ale straty materialne będą znaczne.
fakt.pl


