
Szlak do Doliny Kościeliska.
Coraz więcej młodych uczestników szkolnych wycieczek w Tatrach wymaga pomocy ratowników. Kondycja fizyczna wielu dzieci i nastolatków jest tak słaba, że nie są w stanie przejść nawet najłatwiejszych szlaków, takich jak Dolina Kościeliska – alarmują ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR).
– Tylko w tym tygodniu udzielaliśmy pomocy już kilkunastu takim osobom – informuje Grzegorz Kubicki, ratownik TOPR.
Zielone szkoły pod Tatrami
Koniec roku szkolnego to czas wyjazdów na zielone szkoły. Do Zakopanego i w Tatry przybywa wiele zorganizowanych grup dzieci i młodzieży. Wraz z nimi wzrasta liczba interwencji ratowników.
– Od początku tygodnia obserwujemy wzmożony ruch na szlakach. Niestety, codziennie odnotowujemy kilka interwencji w niższych partiach Tatr, głównie z powodu urazów, wyczerpania czy omdleń – dodaje Kubicki.
Ratownicy pomagają osobom, które się potknęły, doznały kontuzji lub po prostu opadły z sił.
Brakuje kondycji nawet na najłatwiejszych trasach
Szczególnie niepokojące są przypadki dzieci, które nie są w stanie przejść nawet umiarkowanych szlaków, takich jak Dolina Kościeliska czy Dolina Chochołowska.
– Mamy coraz więcej młodych turystów, którzy nie radzą sobie fizycznie nawet na łatwych trasach. To wyraźny sygnał, że dzieci coraz mniej się ruszają i nie są przyzwyczajone do wysiłku – mówi Kubicki.
Podobne obserwacje ma Tomasz Zając, przewodnik tatrzański i pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego:
– Jeszcze kilka lat temu w klasie 90% dzieci miało dobrą kondycję, dziś proporcje się odwróciły. Teraz tylko około 10% uczniów uprawia sport lub ma aktywny tryb życia.
Problemy wychowawcze i roszczeniowe postawy
Zając zauważa również, że część problemów wynika nie tyle z braku kondycji, co z nastawienia dzieci do wysiłku. – Czasem to zwykły bunt. Dzieci nie chcą iść dalej, krzyczą, że są zmęczone. A opiekunowie, bojąc się reakcji, często ulegają i zawracają – mówi.
Winni są także dorośli?
Zdaniem Grzegorza Bochnaka z Zakopanego, problem ma głębsze przyczyny. – Dzieci są masowo zwalniane z lekcji WF-u. Do szkoły są wożone samochodem, nawet jeśli mają do niej kilkaset metrów. Brakuje im ruchu na co dzień – zauważa.
Bochnak dodaje, że różnice w postawie są wyraźne: – Dzieci chodzą zgarbione, nogi ledwo ciągną. A nauczyciele, mimo że dużo starsi, często maszerują wyprostowani, bez problemów. Jeśli dzieci mają trudność w przejściu Doliny Kościeliskiej, nie mogą marzyć o wejściu na Giewont.
Dorośli też nie są w lepszej formie
Brak kondycji to nie tylko problem młodzieży. Paweł Dutka, mieszkaniec Zakopanego, który codziennie wchodzi na Kasprowy Wierch, zauważa, że także wielu dorosłych nie jest przygotowanych do górskich wędrówek.
– Spotykam osoby bez odpowiedniego ubioru, obuwia, bez świadomości trasy i warunków pogodowych. Niektórzy w ogóle nie powinni iść pieszo, tylko skorzystać z kolejki – mówi Dutka.
Przytacza przykład turysty, który na szlaku poruszał się już niemal na czworaka, ale mimo ostrzeżeń nie chciał zawrócić. – Dwie godziny później musiał zostać ewakuowany przez TOPR. Nie dotarł na szczyt – opowiada.
gazetakrakowska.pl