Polska zremisowała z Holandią 2:2 w meczu grupy 4 dywizji A piłkarskiej Ligi Narodów w Rotterdamie. Bramki dla biało-czerwonych zdobyli Matty Cash i Piotr Zieliński, a dla gospodarzy Davy Klaassen i Denzel Dumfries. W doliczonym czasie gry “Pomarańczowi” nie wykorzystali rzutu karnego.
W ekipie biało-czerwonych, nawet na ławce rezerwowych, zabrakło Roberta Lewandowskiego – w ataku zagrał Krzysztof Piątek. W reprezentacji zadebiutował za to obrońca Jakub Kiwior.
Pod nieobecność Lewandowskiego kapitanem był rozgrywający 91. mecz w kadrze Grzegorz Krychowiak.
W drużynie gospodarzy nie zagrali znani i cenieni obrońcy – Virgil van Dijk (dostał zgodę na opuszczenie zgrupowania) oraz Matthijs de Ligt, który był rezerwowym.
Spotkanie, zgodnie z przewidywaniami, rozpoczęło się od ataków Holendrów. Szanse mieli m.in. Davy Klaassen i Daley Blind, jednak dość niespodziewanie gola strzelili Polacy.
W 18. minucie Matty Cash wbiegł na pole karne, rywale chyba nie spodziewali się zagrożenia z jego strony, co boczny obrońca Aston Villi szybko wykorzystał, oddając płaski, precyzyjny strzał.
Po tej sytuacji przewaga “Pomarańczowych” jeszcze wzrosła, ale nie przynosiło to żadnego efektu. Gospodarze grali w dość podobny sposób, wymieniali mnóstwo podań 20-30 metrów przed bramką Skorupskiego, lecz dobrze ustawieni i skoncentrowani w defensywie podopieczni Michniewicza nie pozwalali rywalom na stwarzanie zbyt wielu groźnych okazji.
Do przerwy Polska prowadziła więc 1:0, choć strzał Casha był jedynym w wykonaniu drużyny Michniewicza w pierwszej połowie.
W 49. minucie po kontrataku dwóch polskich piłkarzy znalazło się przed bramkarzem Markiem Flekkenem – Przemysław Frankowski podał do Piotra Zielińskiego, a rozgrywający 71. mecz w kadrze narodowej pomocnik Napoli dopełnił formalności. Wprawdzie sędzia asystent podniósł chorągiewkę, ale po analizie VAR główny arbiter uznał bramkę.
Holendrzy bardzo szybko się otrząsnęli. Do tego stopnia, że w ciągu kolejnych pięciu minut… wyrównali.
Najpierw Skorupskiego pokonał Davy Klaassen, a wkrótce potem Denzel Dumfries. Druga z tych sytuacji też była długo sprawdzana przez VAR. Ostatecznie okazało się, że spalonego nie było.
Końcówka meczu należała jednak zdecydowanie do Holendrów i była bardzo emocjonująca. W 90+1. minucie sędzia podyktował dla nich rzut karny po zagraniu ręką Casha (po analizie VAR). Do piłki podszedł kapitan Memphis Depay i… trafił w słupek. (PAP)