Foto: pixabay
Już nawet co 6. kleszcz może być zakażony groźnym wirusem wywołującym kleszczowe zapalenie mózgu, chorobę na którą nie ma skutecznego leku, a która w najbardziej dramatycznym przebiegu może spowodować poważne uszkodzenia układu nerwowego, a nawet śmierć.
Zmieniający się klimat, coraz cieplejsze zimy i wyższe temperatury sprawiły, że z roku na rok kleszcze coraz wcześniej rozpoczynają „polowanie na człowieka”.
W ostatnich latach obserwowany jest znaczny wzrost liczby kleszczy, o czym świadczy przede wszystkim coraz większa liczba przypadków zachorowań na groźne choroby odkleszczowe, czyli boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu.
Szczególnie groźne jest kleszczowe zapalenie mózgu [KZM], na które współczesna medycyna nie znalazła jeszcze leku, a które może mieć bardzo poważne konsekwencje zdrowotne. Wirus zakażając ośrodkowy układ nerwowy może powodować zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, co może prowadzić do niepełnosprawności, a nawet zakończyć się śmiercią.
Świadomość zagrożenia KZM jest nadal bardzo niska. O ile coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z zagrożenia jakim jest bolerioza, o tyle nadal zbyt mało wiemy na temat KZM, przed którym można się skutecznie chronić dzięki możliwości szczepień ochronnych. W odróżnieniu jednak od boleriozy (leczonej antybiotykami) nie istnieje specjalne leczenie przeciwwirusowe w przypadku KZM. Jedyną metodą jest działanie profilaktyczne czyli szczepienie ochronne.
W podniesieniu świadomości na temat KZM ma pomóc zainaugurowana właśnie kampania edukacyjno-społeczna „Nie igraj z kleszczem – wygraj z kleszczowym zapaleniem mózgu”. (Źródłoi: Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej)