MATEUSZ – ZBÓJ SROGI, ALE NIEZBYT MĄDRY
Kontynuujemy podróż “zbójnickim szlakiem” klanu Klimczaków vel Klimczoków. Opisany przed tygodniem Jan wysoko zawiesił poprzeczkę swym następcom – najpierw srogi harnaś, potem bohater wojny polsko-szwedzkiej i wreszcie sojusznik wojsk króla Jana Kazimierza podczas chłopskiego buntu w 1662 roku…
Następny w “kolejce” do zbójeckiej sławy Mateusz Klimczak pojawił sie na “kryminalnej mapie” Beskidów kilkadziesiąt lat później. Większość informacji o jego życiu pochodzi … z jego własnych zeznań złożonych w 1697, spisanych przez niejakiego Franciszka Żegotę, dworzanina Domicelli Warszyckiej z Palczowic. Jak łatwo się domyślić Mateusz wraz z kompanami “odwiedził” jej dwór i znacznie uszczuplił majątek…
Mateusz Klimczak pochodził z Lipowej, wsi położonej u podnóża Skrzycznego. Data jego urodzin nie jest znana, wiadomo, że w 1689 ożenił się i prowadził gospodarstwo. W 1694 przeniósł się z Żywiecczyzny na teren tzw. państwa łodygowickiego – najpewniej wówczas rozpoczął “karierę” zbójnika. Według niektórych źródeł był spokrewniony z Janem, jeśli tak było – jabłko spadło daleko od jabłoni… Mateusz zbójem był okrutnym i bezlitosnym ale niezbyt przebiegłym. Samo rabowanie wychodziło mu nieźle, nieco gorzej było z planowaniem i “organizacją” działań jego kompanii. Dobrym tego przykładem była zupełnie nieudana próba napadu na … Kęty. Pięćdziesięciu zbójów Klimczaka pod osłoną nocy próbowało zakraść się pomiędzy zabudowania miasteczka. Szybko zostali wykryci i przepłoszeni a pięciu z nich pojmano. Mateusz “pocieszył” się we wspomnianych wcześniej Palczowicach. Zbójnicy ukradli 15 tysięcy polskich guldenów a Domicellę Warszycką uczynili wdową. Mateusz ukradł też jej suknie, z których potem kazał sobie uszyć koszule…
Najbardziej pożądanym przez zbójników łupem były oczywiście pieniądze, ale nie gardzili też innymi cennymi przedmiotami. Nie zawsze jednak potrafili dobrze ocenić ich wartość. Korzystali na tym “pośrednicy”, których dziś nazwalibyśmy paserami. W przypadku Mateusza był to niejaki Maciej Kubica z Mikuszowic. Tenże Kubica żył w skromnej (dla niepoznaki) chatce wraz z córką jedynaczką i wedle dokumentów sądowych zbił pokaźny majątek na konszachtach ze zbójnikami. Ci znosili do niego całe wory różnorakich łupów a Kubica upłynniał je, przy okazji oszukując swych “dostawców”…
„Harnasiowanie” Mateusza trwało około 3 lat. Wiosną 1697 Klimczak z dużą częścią swej kompanii został otoczony w Łodygowicach przez oddział rotmistrza Michałkowskiego. Po krótkiej potyczce w której zginęła większość zbójników, Mateusz i niedobitki jego kompanii uciekli do Mikuszowic, leżących już w granicach Austrii. Tam pojmali go zbrojni hrabiego Sunnegha. Zrazu osadzony w bialskm więzeniu, po kilku tygodniach Mateusz został przekazany stronie polskiej, podobnie jak kilku jego ocalałych towarzyszy. Proces był krótki, a wyrok oczywisty. Kompani Mateusza zostali straceni w Oświęcimiu, samego harnasia przewieziono do Krakowa. Mateusz zawisł na haku w miejscu straceń na Krzemionkach, gdzie dokonywano egzekucji najbardziej niebezpiecznych przestępców. Zanim to nastąpiło dokładnie go przesluchano, nie unikając tortur, jak to w tamtych czasach bywało. W ręce sprawiedliwości trafili też “pomocnicy” Klimczaka, w tym Kubicowie. Sądowe dokumenty milczą o ich dalszych losach. Zapewne udało im się uniknąć szubienicy ale więzienia, grzywny lub chłosty raczej nie…
CDN
Mariusz Kozak