LEGENDARNY ZBÓJNIK W TRZECH OSOBACH
Według legendy zbójnik Klimczok był beskidzkim Robin Hoodem z XVII wieku, rabował bogatych by potem łupy rozdać najbiedniejszym. Podobno był nieślubnym dzieckiem hrabiego lub księcia, stąd czasem nazywano go hrabią Klimczokiem. Według jednych Klimczok, czuły na ludzką niedolę, walczył z uciskiem chłopów i “sobiepaństwem” szlachty. Inni twierdzili, że pchała go do tego niechęć do “pana” z bialskiego zamku, który stał na drodze wielkiej miłości Klimczoka i księżniczki Klementyny. W tej opowieści zbójnik i jego kompani wykopali podkop od podnóża góry aż do Zamku Sułkowskich w Bielsku, by potem uprowadzić księżniczkę. Klementyna była przychylna Klimczokowi i od tej pory żyli razem chowając się przed światem w uprzednio przygotowanych kryjówkach.
W innej wersji zbójnik pojmał udającego się do swej narzeczonej księcia, który niegdyś kazał go wychłostać za drobne przewinienie. Klimczok przebrał sie w jego szaty i udając swego prześladowcę uwiódł księżniczkę…
Jak było naprawdę tego sie już nie dowiemy. Jedno nie ulega wątpliwości – właśnie od nazwiska “kochliwego” zbója wziął swą nazwę szczyt, który historycznie oddziela Śląsk od Małopolski. Tyle legenda i ludowe przekazy, jednak tak naprawdę zbójników Klimczoków (a raczej Klimczaków) było aż trzech – nosili imiona Jan, Wojciech i Mateusz. Prawdopodobnie byli spokrewnieni, w niektórych przekazach dwaj ostatni występują jako bracia.
Do legendarnego Klimczoka najbliżej najstarszemu z tej trójki, Janowi. Nie wiadomo kiedy się urodził ale prawdopodobnie był szlacheckim bękartem i sługą na dworze bialskiego księcia. Zbójnikiem został bo “krew sie w nim gotowała na widok szlacheckiego wyzysku na chłopach”. Na pewno łupił bogatych, czy rozdawał biednym, raczej wątpliwe. Jan Klimczak to jednak zbójnik “zrehabilitowany” a dokładniej ułaskawiony przez króla Jana Kazimierza. Jan i jego kompania zasłużyli sie bowiem w czasie szwedzkiego “potopu”, podobnie jak kilka innych zbójeckich “oddziałów”. W “Dziejopisie żywieckim” Andrzeja Komonieckiego, Jan Klimczak występuje jako harnaś jednej z trzech najgroźniejszych kompanii grasujących na Żywiecczyźnie.
W dokumencie datowanym na 1662 rok, opatrzonym królewską pieczęcią Jana Kazimierza, wszystkie przestępstwa Klimczaka zostały puszczone w niepamięć. “Nakazuje się żeby za wierne i odważne usługi Jana Klimczaka ostremu prawu i onegoż egzekucji jako inni zbójnicy nie podlegał” – czytamy w królewskim liście. Łaskę otrzymali także inni zbóje – Szymon Domarzałka, bracia Bartłomiej i Jan Łysieniowie, Stanisław Krupa i Tomasz Dudka. Czyżby wobec szwedzkiego najazdu w zbójnikach obudził się patriotyzm? Raczej wątpliwe, beskidzkim zbójnikom po prostu nie w smak była konkurencja – szwedzkie wojska łupiły polskie wsie i miasta tak bezlitośnie i zaciekle, że miejscowa ludność … zatęskniła za zbójnikami. A kompanie Klimczaka i innych harnasiów po prostu odbierały Szwedom łupy, które beskidzcy zbójnicy uważali za swoje…
Ale Jan Klimczak przysłużył się koronie i jej interesom także podczas buntu w 1662 roku. Podatki na wojsko nałożone przez króla nie spodobały się części szlachty oraz chłopstwu. Gdy zbierająca zaległą daninę chorągiew porucznika Stefana Bidzińskiego została otoczona przez zbuntowanych górali, na pomoc ruszył właśnie Jan Klimczak, zyskując wdzięczność króla i ratując się od szubienicy. Losy jego “następców” Wojciecha i Mateusza potoczyły się zgoła inaczej…
Mariusz Kozak