Fot. EPA/GUILLAUME HORCAJUELO
Premier Francji Edouard Philippe oświadczył w środę, że rząd nie chce rezygnować z reformy kodeksu pracy oraz że powinna ona wejść w życie “pod koniec września”. We wtorek w ramach akcji sprzeciwu wobec zmian odbyło się w całej Francji prawie 200 demonstracji.
We wtorek w prawie 200 demonstracjach wzięło udział – według policji – ponad 220 tys. osób. Zdaniem centrali związkowej CGT, która wzywała do protestów, na apel odpowiedziało ok. 400 tys. ludzi.
W opinii związków zawodowych reforma, którą rząd planuje szybko przyjąć za pomocą pięciu dekretów, ograniczy prawa pracowników. CGT zaplanowała kolejne protesty na 21 września, natomiast 23 września manifestację w Paryżu ma zorganizować lewicowy ruch Francja Nieujarzmiona.
Zdaniem rządu reforma ma uelastycznić warunki płacy i pracy zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach, by skłonić właścicieli do zatrudniania nowych pracowników. Między innymi ogranicza odszkodowania za zwolnienia, skraca terminy na złożenie skarg do sądów pracy i dopuszcza negocjowanie warunków zatrudnienia w firmach do 50 pracowników bez udziału związków zawodowych. Sprzeciwiają się temu związkowcy.
Reformę uważa się za największy dotąd test dla przywództwa – w kraju i na szczeblu europejskim – wybranego w maju prezydenta Macrona, który traci poparcie w sondażach.
Przyjęcie reformy w drodze dekretów, a nie ustaw, ma przyspieszyć całą procedurę i zaoszczędzić rządowi debat parlamentarnych. (PAP, skrót redakcji)