
Zdjęcie ilustracyjne.
Sparing rugbystów Posnanii z gruzińskim RC Aragvalebi, który odbył się w sobotę, zakończył się skandalem. Podczas meczu doszło do przepychanek i rękoczynów przy linii bocznej, w których brał udział także trener gospodarzy, Dominik Machlik. Pierwszoligowy klub z Poznania wydał oświadczenie, ale nie odnosi się ono do pobicia trenera. Pikanterii dodaje fakt, że według policji sprawa nie jest badana, ponieważ incydent nie został zgłoszony odpowiednim służbom.
Rzecznik wielkopolskiej policji, mł. insp. Andrzej Borowiak, potwierdził, że podczas sobotniego spotkania między Posnanią a gruzińskim zespołem Aragvalebi doszło do rękoczynów. Jak podaje Radio Poznań, w wyniku pobicia przez gruzińskich kibiców ranny miał zostać trener Posnanii, Dominik Machlik, który doznał obrażeń oka. Ponadto, jeden z zawodników poznańskiego klubu miał złamane żebra. Mimo to nikt nie zgłosił sprawy na policję.
Działacze klubu w poniedziałek, 3 lutego, wydali ogólne oświadczenie, w którym apelują do rywali o przestrzeganie zasad fair play oraz potępiają akty przemocy. Podkreślili, że rugby to sport oparty na szacunku i dyscyplinie, ale w oświadczeniu nie ma żadnej wzmianki o szczegółach zajścia. W związku z tym, w komentarzach pojawiły się liczne prośby o wyjaśnienia, a niektórzy zaczęli wyrażać poglądy o charakterze rasistowskim, obwiniając Gruzinów pracujących w Polsce za agresywne zachowanie swoich rodaków grających w rugby. Jeden z fanów stwierdził nawet, że “szambo wybiło”.
Dodatkowo, od niedzieli trenerzy poznańskiego klubu nie odbierają telefonów. Choć można zrozumieć ich chęć uniknięcia eskalacji konfliktu, milczenie w tej sprawie może być uznane za złamane zasady komunikacji, co wpłynie na wizerunek klubu.
gloswielkopolski.pl