
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę około godziny 11:30 podczas Rajdu Nyskiego. Na odcinku specjalnym Stary Las w gminie Głuchołazy samochód marki BMW wypadł z trasy, uderzył w drzewo i stanął w płomieniach. W wyniku zdarzenia zginął 40-letni kierowca, a jego pilot został ranny i trafił do szpitala.
Informację o wypadku przekazali organizatorzy rajdu w mediach społecznościowych. „Doszło do wypadku załogi numer 112, uczestniczącej w rundzie mistrzostw historycznych. Pomimo natychmiastowej pomocy, kierowca zmarł na miejscu. Pilot został przewieziony do szpitala” – poinformowano w oświadczeniu.
Jak ustaliła policja, samochód rajdowy z nieznanych przyczyn wypadł z trasy, po czym uderzył w drzewo i zapalił się.
– Samochód był objęty płomieniami w momencie przyjazdu naszych jednostek. Jedna z osób znajdowała się już poza pojazdem, natomiast druga nie była w stanie samodzielnie się wydostać i w wyniku pożaru poniosła śmierć – relacjonuje st. kpt. Dariusz Pryga z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nysie.
Na miejscu pracowali strażacy, policjanci i ratownicy medyczni. Pomimo natychmiastowej reakcji świadków i służb, życia kierowcy nie udało się uratować.
Rajd Nyski odwołany
Dokładne okoliczności tragicznego wypadku wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury. Organizatorzy Rajdu Nyskiego poinformowali o odwołaniu zawodów.
„Z szacunku dla poszkodowanych, ich bliskich oraz całej społeczności rajdowej organizatorzy podjęli decyzję o zakończeniu zawodów. Rywalizacja nie będzie kontynuowana” – przekazano w mediach społecznościowych.
W oświadczeniu organizatorzy dodali: „Składamy najszczersze wyrazy współczucia rodzinie i bliskim zmarłego kierowcy oraz życzymy szybkiego powrotu do zdrowia pilotowi. Jednocześnie prosimy o uszanowanie prywatności poszkodowanych i powstrzymanie się od spekulacji”.
To już drugi wypadek podczas tegorocznego Rajdu Nyskiego. Dzień wcześniej, w sobotę, jedno z aut rajdowych wypadło z drogi i potrąciło dwóch fotoreporterów stojących w miejscu oznaczonym jako niebezpieczne. Obaj mężczyźni trafili do szpitala. Policja podkreślała, że strefa była wyraźnie oznaczona tabliczką ostrzegawczą.
„Trudny fragment trasy” – relacja kierowcy rajdowego
Łukasz Byśkiniewicz, kierowca rajdowy i dziennikarz TVN Turbo, który również startował w Rajdzie Nyskim, przyznał na antenie TVN24, że feralny odcinek był wyjątkowo wymagający.
– Ten fragment trasy był bardzo nierówny. Pierwsze 600 metrów do miejsca wypadku prowadziło po asfalcie, który mocno podbijał. Trzeba mieć bardzo dobrze zestrojone zawieszenie, żeby auto jechało tam, gdzie chce kierowca. To trudny fragment – ja też czułem, że w tym miejscu samochód potrafi „pływać” – opowiadał.
Z relacji kibiców wynika, że po uderzeniu w drzewo samochód natychmiast stanął w płomieniach i przewrócił się na bok.
– Pilot wydostał się z pojazdu, mimo poparzeń próbował pomóc kierowcy, ale osłabł, stracił przytomność i położył się obok auta. Kibice rzucili się na pomoc, jednak ogień był zbyt silny. Niestety, potwierdziły się najgorsze informacje – kierowca zginął – relacjonował Byśkiniewicz.
Jak dodał, ofiara wypadku pochodziła z Nysy. Mężczyzna osierocił żonę i dwoje dzieci.
tvn24.pl


