
Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji, wspierani przez policjantów z Poznania, rozbili zorganizowaną grupę zajmującą się nielegalnym deponowaniem odpadów. Ich działalność była rozproszona na terenie powiatów słupskiego i kościerskiego, a skala szkód liczona jest w milionach złotych, które – jak podkreślają służby – finalnie obciążą podatników.
Nielegalne wysypiska pod Kościerzyną
Jak przekazał rzecznik CBŚP, kom. Krzysztof Wrześniowski, śledczy odnaleźli dwa miejsca wykorzystywane do ukrywania odpadów na Pomorzu. Jedno z nich zlokalizowano tuż obok budowanej trasy ekspresowej S6, co miało ułatwiać przestępcom maskowanie prowadzonych działań.
Według ustaleń operacyjnych, nocami operator koparki – przy wsparciu osoby pilnującej terenu – przygotowywał dół pod kolejne partie śmieci. Ciężki sprzęt pracował całkowicie po ciemku, bez używania świateł.
Również ciężarówki, które dowoziły odpady, poruszały się bocznymi drogami w maksymalnej dyskrecji. — Podczas jednej nocy potrafiło pojawić się nawet osiem transportów — relacjonował komisarz Wrześniowski. Zrzut odpadów i ich zasypywanie odbywały się w całkowitej ciemności.
Aby utrudnić wykrycie i odtworzenie tras przejazdu, kierowcy zmieniali ciągniki siodłowe, przepinając naczepy, a niekiedy nawet przez kilka dni krążyli po okolicy z pełnymi ładunkami. W okolicznej bazie transportowej, położonej około 10 km od wyrobiska, regularnie przeprowadzano takie podmiany.
Przestępców zatrzymano w trakcie zrzutu odpadów
Działania służb przeprowadzono w nocy z 24 na 25 listopada jednocześnie w obu powiatach.
CBŚP informuje, że w powiecie słupskim funkcjonariusze zatrzymali na gorącym uczynku kierowcę ciężarówki oraz mężczyznę zaopatrującego koparkę w paliwo. Następnego dnia wpadł kolejny kierowca odpowiedzialny za przepinanie ciągników.
Równolegle, w powiecie kościerskim zatrzymano dwóch mężczyzn podczas nielegalnego zrzutu — wśród nich znalazł się organizator całego procederu oraz właściciel terenu i jednocześnie operator koparki wykorzystywanej do zakopywania śmieci.
25 listopada służby zatrzymały kolejne dwie osoby. Przeprowadzono również przeszukania w firmach odpowiedzialnych za obsługę systemu Bazy Danych o Odpadach (BDO). To właśnie tam miało dochodzić do fałszowania kart przekazania odpadów — w dokumentach widniały piaski czy odpady mineralne, choć w rzeczywistości transportowano odpady komunalne.
Skutki dla środowiska i milionowe koszty
Podczas oględzin nielegalnych wyrobisk odkryto zmieszane odpady komunalne, duże gabaryty oraz worki big-bag i pojemniki mauzer, wypełnione w większości tworzywami sztucznymi i tekstyliami. Według wyliczeń Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu do ziemi trafiło ponad 18 tysięcy ton śmieci.
Koszty ich prawidłowej utylizacji przekraczają 11 milionów złotych — kwotę, którą w przypadku porzucenia odpadów musi pokryć państwo, czyli wszyscy podatnicy. Służby przypominają, że nielegalne składowanie to nie tylko straty finansowe, ale też wysokie ryzyko skażenia gleby, wód podziemnych oraz zagrożenie zdrowia mieszkańców.
Zatrzymani zostali doprowadzeni do Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Łodzi, gdzie usłyszeli zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kierowania nią, nielegalnego gospodarowania odpadami i fałszowania dokumentacji. Czterech podejrzanych trafiło do tymczasowego aresztu.
W operacji brało udział CBŚP, policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą z KWP w Poznaniu, inspektorzy GIOŚ oraz WIOŚ w Poznaniu i Gdańsku.
dziennikbaltycki.pl


