
Tylko w trzecim kwartale 2025 roku funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej w województwie lubelskim zatrzymali niezgłoszoną gotówkę o wartości przekraczającej 2,5 mln złotych. Choć to mniej niż w pierwszej połowie roku, służby nie mają wątpliwości — podróżni wciąż próbują omijać przepisy i szczęście nie zawsze im sprzyja.
To nie scenariusz filmu sensacyjnego, lecz codzienna rzeczywistość na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Każdy, kto przewozi więcej niż 10 tys. euro w gotówce, ma obowiązek zgłosić to celnikom. Mimo jasnych przepisów, wielu podróżnych woli zaryzykować i liczyć na brak kontroli.
W ostatnich miesiącach mundurowi z Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego odkryli pieniądze w różnych walutach: około 300 tys. dolarów, 285 tys. euro, 150 tys. złotych i 870 tys. hrywien ukraińskich. Łącznie to równowartość około 2,56 mln zł.
Za próbę nielegalnego przewozu gotówki nałożono mandaty na łączną sumę blisko 130 tys. zł, a najwyższy – 9,5 tys. zł – otrzymał podróżny, który nie zgłosił ponad 70 tys. złotych.
– Zgłoszenie przewożonych pieniędzy nie jest formalnością, lecz jednym z narzędzi walki z praniem pieniędzy i finansowaniem działalności terrorystycznej – wyjaśnia Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
W porównaniu z początkiem roku widać spadek wartości przechwyconych kwot – z ponad 6,5 mln zł w pierwszym kwartale i 3,7 mln zł w drugim – jednak funkcjonariusze podkreślają, że proceder wciąż jest częsty.
Niektórzy tłumaczą swoje działanie niewiedzą, inni ukrywają środki z pełną świadomością ryzyka. Gotówkę chowają w walizkach, siedzeniach aut, pod ubraniem, a nawet w zabawkach. Coraz częściej w wykrywaniu takich prób pomagają psy służbowe, specjalnie szkolone do rozpoznawania zapachu pieniędzy.
Wschodnia granica Unii staje się więc miejscem nie tylko kontroli paszportowej, ale też nieustannej walki z nielegalnym przepływem gotówki. Bo choć limit 10 tys. euro wydaje się oczywisty, dla wielu podróżnych nadal pozostaje granicą, której wolą „nie zauważyć”.
dziennikwschodni.pl