Mieszkańcy Wyr przeżyli kilka dni temu chwile grozy, oglądając sceny jak z filmowego horroru.
Ulicą Pszczyńską jechał ford na numerach z Mikołowa. Nagle z podporządkowanej drogi wyjechała dacia duster, omalże nie doprowadzając do wypadku. Kierowca forda zdążył wyhamować i swoją dezaprobatę dla kierowcy dacii wyraził błyskiem świateł drogowych. Wtedy z sprawca całego zamieszania wysiadł z samochodu z… tasakiem rzeźnickim w ręku.
– Zabiję cię ty… (taki owaki). Tocząc wzrokiem dookoła oświadczył zdumionym świadkom zdarzenia, że czeka ich ten sam los gdyby chcieli się wtrącić.
Na szczęście kierowca forda zablokował drzwi auta i siedział cicho jak trusia. Agresor w końcu wsiadł w swoje auto i odjechał. Aktorzy tego zdarzenia to byli kipiący testosteronem młodzi ludzie – jegomość z tasakiem ma 64 lata, a jego niedoszła ofiara 74 lata.
Pani Magda podróżowała wraz narzeczonym dwupasmówką do Krakowa. – Włączyliśmy w pewnym momencie kierunkowskaz, aby zjechać na lewy pas – opowiada. Zachowanie kierowcy przed nami wskazywało na to, że nas przepuszcza. Gdy mój narzeczony wykonał manewr wyprzedzania, on zaczął na nas trąbić. Przeprosiliśmy za pomocą świateł awaryjnych.
Od tego momentu jazda kierowcy bardzo się zmieniła. Wyprzedził nas na podwójnej ciągłej i jadąc przed nami zaczął hamować, czasem nawet i do zera, jechał 10 km/h. Zrobiło się jak w filmie Joy Ride (Prześladowca). Gdy para zdecydowała, że zjadą na pobocze i poczekają aż zgubią niechcianego towarzysza i pojadą w spokoju dalej, on czekał na nich kilka kilometrów dalej. Znów jechał przed nimi.
Nagle wysiadł z białego infiniti na katowickich numerach rejestracyjnych, otworzył auto, w którym podróżowali, wyszarpał kierowcę i dotkliwie pobił.
Ostatnia seria agresji na śląskich drogach nie oznacza, ze po Śląsku grasują szaleni kierowcy. Podobnie jest w całej Polsce. Psycholodzy zwracają uwagę na nasilające się agresywne zachowania polskich kierowców, którzy wymierzają sobie „sprawiedliwość” kijami bejsbolowymi, czy pięściami. Często takie reakcje nie tyle mają przyczynę w sytuacji na drodze, ale nawet osobistej frustracji. Według badania Ipsos 80% kierowców boi się agresywnego zachowania innych kierowców, a jednocześnie 54% z nich obraża innych kierowców i nadmiernie używa klaksonu w kierunku kierowców, którzy ich zdenerwowali.
Psycholodzy radzą – na agresję najlepszą metodą jest unikanie i niereagowanie na zaczepne zachowanie innych kierowców. Pouczanie to krok do eskalacji zjawiska.
Pierwsze wzmianki o agresywnych kierowcach pojawiły się już 1949 roku, gdy dwóch kanadyjskich psychiatrów przeanalizowało zachowania taksówkarzy i wskazało zależność między stylem życia a wypadkowością. Grupa o nieustabilizowanej sytuacji rodzinnej i lekceważąca prawo, częściej miała wypadki niż kierowcy funkcjonujący w rodzinach i przestrzegający norm prawnych.
(EKozak)