
Tak będzie wyglądał nowy okręt – Ratownik.
Powstający w Gdyni okręt Ratownik ma stać się jedną z największych i najcięższych jednostek w historii polskiej Marynarki Wojennej. Nowa platforma ma umożliwiać realizację skomplikowanych misji ratowniczych, w tym działań podwodnych, a także zapewnić ochronę kluczowej infrastruktury znajdującej się na dnie Bałtyku.
Zgodnie z harmonogramem, przekazanie okrętu Marynarce Wojennej RP zaplanowano na koniec 2029 roku. Wielozadaniowa jednostka ratownicza jest budowana w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni w ramach programu Ratownik.
Nowy okręt będzie liczył około 96 metrów długości i osiągnie wyporność rzędu 6,5 tysiąca ton, co uplasuje go w ścisłej czołówce największych polskich jednostek wojennych. Jego głównym zadaniem będzie niesienie pomocy załogom okrętów podwodnych oraz zabezpieczanie podmorskiej infrastruktury energetycznej i telekomunikacyjnej.
Co istotne, projekt Ratownika ma również wymiar międzynarodowy. Jednostkę o niemal identycznej konstrukcji planuje pozyskać Szwecja. To efekt współpracy polsko-szwedzkiej związanej z programem Orka i zakupem okrętów podwodnych typu A-26 od koncernu Saab.
PGZ Stocznia Wojenna zawarła już umowę na dostarczenie kluczowego wyposażenia specjalistycznego. Chodzi o zaawansowany system nurkowania saturacyjnego oraz ratownictwa okrętów podwodnych, który zapewni zdolność prowadzenia działań na dużych głębokościach. Dostawcą technologii została brytyjska firma James Fisher and Sons PLC (JFD), uznawana za jednego z liderów w tej dziedzinie. Kontrakt obejmuje m.in. integrację zespołu komór hiperbarycznych wraz z pełnym systemem podtrzymywania życia.
Dzięki temu Ratownik będzie w pełni zgodny z międzynarodowym systemem NATO Submarine Rescue System (NSRS), który od lat funkcjonuje w marynarkach wojennych m.in. Wielkiej Brytanii, Francji i Norwegii.
— Połączenie kompetencji PGZ Stoczni Wojennej w zakresie budowy okrętów z naszym doświadczeniem w ratownictwie podwodnym pozwoli Polsce znacząco zwiększyć zdolności operacyjne — podkreśla Rob Hales z firmy James Fisher.
Prezes PGZ Stoczni Wojennej Marcin Ryngwelski zaznacza, że nowa jednostka znacząco wzmocni możliwości działania polskiej floty na Bałtyku — zarówno w obszarze ratownictwa podwodnego, jak i ochrony infrastruktury krytycznej. Z kolei wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Jan Grabowski zwraca uwagę, że systemy instalowane na Ratowniku należą do najnowocześniejszych na świecie i zostały zaprojektowane z myślą o maksymalnym bezpieczeństwie ludzi.
Program z burzliwą historią
Realizacja programu Ratownik to inwestycja przekraczająca miliard złotych. Obecną umowę na budowę okrętu podpisał w ubiegłym roku minister obrony narodowej, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, po latach nieudanych prób uruchomienia projektu.
Pierwszy kontrakt zawarto już w 2017 roku. Wówczas zakładano koszt 755 mln zł i zakończenie budowy do 2022 roku. Projekt był gotowy, jednak w 2020 roku resort obrony anulował umowę, tłumacząc decyzję potrzebą ponownej analizy potrzeb wojska. Kolejne zapowiedzi wznowienia programu również nie przyniosły efektu — aż do obecnej odsłony.
Nowy okręt ma zastąpić wysłużone jednostki ratownicze ORP „Lech” i ORP „Piast”, które zostały zbudowane w latach 70. XX wieku i stopniowo tracą swoje zdolności operacyjne. Ratownik ma wypełnić tę lukę i stać się filarem ratownictwa morskiego polskiej floty na kolejne dekady.
dziennikbaltycki.pl


