Proces członków gangu narkotykowego, który od czterech lat toczy się przed bielski sądem okręgowym, zmierza do końca. Rzecznik sądu Jarosław Sablik poinformował w środę, że podczas rozprawy 15 listopada powinny rozpocząć się mowy końcowe.
Akt oskarżenia obejmował pierwotnie 24 osoby. Według śledczych, gangsterzy wyprodukowali co najmniej pół tony amfetaminy i 800 tys. tabletek ecstasy. Obecnie na sali rozpraw zasiada jeszcze pięciu z nich, w tym Stanisław M., który był szefem gangu. Grozi im do 15 lat więzienia.
Jarosław Sablik poinformował, że pozostali dobrowolnie poddali się karze lub – dzięki współpracy ze śledczymi i Temidą – skorzystali z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Najwyższe wyroki, jakie dotychczas zapadły, wynoszą 4 lata więzienia. Usłyszały je dwie osoby. Większość otrzymała wyroki w zawieszeniu. Jedna osoba zmarła.
Proces rozpoczął się w 2013 r., choć pierwsze próby miały miejsce kilkanaście miesięcy wcześniej. Start sabotowali jednak niektórzy oskarżeni. Przedstawiali zaświadczenia, że cierpią na dolegliwości, które uniemożliwiają im udział w rozprawach. Jednocześnie – na co zwracała wówczas uwagę prokuratura – stawiali się w komisariacie w związku z dozorem.
To była jedna z największych spraw narkotykowych na Śląsku. Gang działał w latach 1997-2007. Śledztwo rozpoczęło się w 2007 r.; wówczas w Bielsku-Białej zatrzymano ściganego listami gończymi Stanisława A., długo ukrywającego się pod innym nazwiskiem. W jego mieszkaniu policja znalazła 9 kg amfetaminy. Mężczyzna poszedł na współpracę i został świadkiem koronnym. Dzięki jego informacjom rozbito międzynarodową grupę przestępczą, zajmującą się produkcją, przemytem i sprzedażą narkotyków.
W całej sprawie zarzuty usłyszało 55 osób – Polacy, Czesi, Albańczycy i Ukrainiec; do różnych sądów trafiło 10 aktów oskarżenia. Ostatni z nich, który trafił do bielskiego sądu, objął 23 Polaków i Ukraińca.
Zdaniem prokuratorów, gang początkowo trudnił się przemytem narkotyków, przede wszystkim kokainy, z Holandii m.in. do Niemiec, Czech i Polski. Przemycał też z Polski do Czech substancje do produkcji metaamfetaminy, którą wytwarzali tam Albańczycy. Później najbardziej rozległą działalność gangu była produkcja narkotyków. Wyprodukowali co najmniej pół tony amfetaminy i 800 tys. tabletek ecstasy.
Wyprodukowana przez gang amfetamina trafiała przede wszystkim na Śląsk, do Małopolski, na Wybrzeże i do Warszawy, a także za granicę.
Organizatorem procederu był Stanisław M., który kontrolował produkcję, organizował dostawców półproduktów i nawiązywał kontakty za granicą. Poza nim na ławie oskarżonych zasiedli m.in. producenci, dystrybutorzy i odbiorcy. Wśród nich byli chemicy, w tym pracownik naukowy jednego z instytutów w Warszawie, wcześniej karany m.in. za współpracę z gangiem pruszkowskim. Zorganizowali kilka laboratoriów w Polsce, głównie w Małopolsce.
Polscy prokuratorzy współpracowali z prokuratorami z Czech. Dzięki zeznaniom świadka koronnego w Czechach udało się zatrzymać i skazać mieszkających tam albańskich członków grupy, którzy przemycali kokainę i produkowali metaamfetaminę.
“To była bardzo skomplikowana sprawa. Sąd zgromadził ogromną ilość materiału. To ponad 100 tomów akt. Zeznawało ponad 80 świadków, z czego niemal połowa za pośrednictwem wideokonferencji. Sąd łączył się m.in. ze Szkocją i zakładem karnym w Czechach. Świadek koronny zeznawał 86 razy” – powiedział Sablik.(PAP)