
Tegoroczna wiosna okazała się wyjątkowo trudna dla sadowników i rolników w całej Polsce. Przymrozki, które nawiedziły kraj pod koniec kwietnia i nie ustępują także w maju, doprowadziły do poważnych zniszczeń w uprawach. Ucierpiały nie tylko truskawki, ale także borówki, czereśnie, wiśnie, jabłonie, śliwy, a nawet niektóre warzywa gruntowe.
Jeszcze niedawno rolnicy z nadzieją patrzyli na nadchodzący sezon – łagodna zima oraz dobre prognozy dawały nadzieję na obfite zbiory. Niestety, warunki atmosferyczne drastycznie się zmieniły. Gwałtowne spadki temperatur i przymrozki w maju zniweczyły wcześniejsze nadzieje. Tak chłodnego początku maja i tak długotrwałych przymrozków nie notowano od wielu lat.
Pierwsza fala przymrozków pojawiła się w dniach 26–30 kwietnia. Delikatne kwiaty na drzewach i krzewach owocowych zostały wystawione na bardzo niekorzystne warunki, które uszkodziły nie tylko zewnętrzne części roślin, ale i ich wnętrze. Od 3 do 13 maja przez Polskę przechodziły kolejne fale zimnego powietrza z północy. Noce były mroźne, a przy gruncie temperatury spadały poniżej zera, pogłębiając straty. Ich skala różni się w zależności od regionu i rodzaju upraw, ale w każdym przypadku są poważne.
Największe szkody odnotowano w przypadku borówki amerykańskiej i truskawek, jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Rolnicy zgłaszają również znaczne uszkodzenia kwiatów i zawiązków wiśni, czereśni, jabłek, śliwek, a także gruszek, winorośli i warzyw. W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej zdjęć dokumentujących straty – w wielu przypadkach cały tegoroczny plon może zostać utracony.
– Sytuacja jest bardzo poważna i dotyczy niemal wszystkich gatunków owoców jagodowych i drzew owocowych – komentuje Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. – Tak długo utrzymujących się przymrozków nie pamiętam. Straty są ogromne, a część plantatorów może zebrać niewiele, albo nic. Na dokładniejsze szacunki trzeba jeszcze poczekać, dopiero z czasem będzie wiadomo, w jakim stopniu ucierpiały zawiązki. Choć Polska ma wielu producentów, przez co owoców i warzyw nie zabraknie, trzeba się liczyć z podwyżkami cen.
Nie tylko Polska odczuwa skutki kapryśnej pogody – z podobnymi problemami mierzą się także rolnicy w innych krajach.
W obliczu trudnej sytuacji wielu producentów próbowało ratować uprawy, stosując ogrzewanie, zraszanie lub osłony. Niestety, te metody są kosztowne i nie zawsze przynoszą oczekiwany efekt. Dodatkowo, zmienność pogody często uniemożliwiała szybkie reagowanie.
Pełny obraz szkód będzie znany dopiero w czerwcu, gdy okaże się, jak wiele owoców udało się uratować i czy rośliny będą w stanie częściowo odbudować plony. Niestety, prognozy meteorologiczne nie napawają optymizmem.
dziennikbaltycki.pl