
Zdjęcie ilustracyjne.
Złość, zmęczenie i bezradność — właśnie takie emocje towarzyszyły kierowcom i pasażerom, którzy w środę, 16 kwietnia, utknęli w ogromnym korku na pomorskim odcinku autostrady A1. Po zderzeniu trzech pojazdów zablokowany został jedyny pas w kierunku Gdańska. Jeden z kierowców, zdesperowany sytuacją, postanowił działać na własną rękę — otworzył bramę awaryjną, co umożliwiło wyjazd dziesiątkom aut. Teraz zarządca autostrady zapowiada konsekwencje wobec osób, które opuściły trasę bez uiszczenia opłaty. W internecie zawrzało.
Jak informuje portal Trojmiasto.pl, do wypadku doszło w strefie remontowanej drogi. W jego wyniku całkowicie zablokowany został jedyny dostępny pas ruchu w stronę Gdańska. Korek szybko osiągnął ogromne rozmiary. W samochodach znajdowały się dzieci oraz osoby starsze, które utknęły w zatorze na kilka godzin.
Zaskakujący ruch kierowcy
Według relacji jednego z uczestników zdarzenia, w pewnym momencie jeden z kierowców samowolnie otworzył bramę awaryjną, demontując jej siłowniki. W ślad za nim ruszyło kilkadziesiąt innych aut, które dzięki temu opuściły zakorkowaną autostradę.
– Jeden z użytkowników otworzył bramę awaryjną, przez którą zaczęły wyjeżdżać pojazdy – potwierdziła Anna Kordecka z Gdańsk Transport Company, firmy zarządzającej trasą.
Zarządca zapowiada działania prawne
Sprawa może mieć dalszy ciąg. GTC zapowiedziało, że kierowcy, którzy zjechali z autostrady bez opłaty, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
– Skontaktowałem się z Biurem Obsługi Klienta A1. Usłyszałem, że będą analizować, które pojazdy opuściły trasę bez wniesienia opłaty, a następnie przekażą sprawę policji – powiedział jeden z kierowców w rozmowie z Trojmiasto.pl.
Zarządca przypomina, że przy bramie awaryjnej widnieje znak B-1 – zakaz ruchu (z wyjątkiem pojazdów służb ratunkowych i operatora drogi). Decyzję o jej otwarciu może podjąć jedynie dowodzący akcją ratowniczą. W tym przypadku takiej decyzji nie wydano.
– Obecnie identyfikujemy pojazdy, które zjechały z autostrady przez bramę awaryjną. Po zebraniu danych przekażemy je policji – poinformowała Anna Kordecka.
Burza w internecie
W komentarzach pod artykułem w sieci zawrzało. Wielu internautów stanęło w obronie kierowcy, który otworzył bramę, oskarżając zarządcę o brak odpowiedniego reagowania.
„Nagroda mu się należy – dzięki niemu dzieci i starsi mogli opuścić potencjalnie niebezpieczne miejsce. Ale jak zwykle w Polsce wszystko na opak – kara zamiast wdzięczności” – pisze jeden z komentujących.
„Przecież po to są bramy awaryjne. Zarządca nie zarządza, tylko liczy pieniądze” – czytamy w kolejnym wpisie.
„Kilka godzin w korku bez wsparcia. To służby powinny zorganizować objazd i zapewnić bezpieczeństwo, a nie karać tych, którzy się ewakuowali” – zauważa inny internauta.
Pojawiają się również głosy oburzenia na postawę drogowców i brak procedur w sytuacjach kryzysowych.
fakt.pl