
W Gdyni niemal co miesiąc dochodzi do wielu aktów niszczenia miejskiej infrastruktury. Straty są znaczące, a ich naprawa pochłania duże środki z budżetu miasta. W efekcie to mieszkańcy płacą za zniszczone ławki, zabrudzone elewacje czy dewastowane skwery.
Dewastacje powtarzają się regularnie
Wandalizm w Gdyni obejmuje m.in. niszczenie elementów małej architektury, malowanie graffiti na budynkach i przystankach oraz uszkadzanie terenów zielonych. Samorząd co roku przekazuje na usuwanie skutków takich działań setki tysięcy złotych — pieniądze, które mogłyby zostać przeznaczone na inwestycje dla mieszkańców.
– Od stycznia na naprawy wynikające z dewastacji Zarząd Dróg i Zieleni wydał już ponad 227 tysięcy złotych – informuje Rafał Geremek, wiceprezydent miasta. Dodaje, że nie jest to pełna suma, ponieważ w wielu jednostkach podobne koszty ukrywają się w innych kategoriach wydatków. Część środków udaje się odzyskać, jednak gros kosztów pokrywany jest z miejskiego budżetu.
Co najczęściej jest niszczone?
Na początku roku naprawy parków, placów zabaw i elementów infrastruktury rekreacyjnej pochłonęły ok. 60 tys. zł.
Referat zajmujący się sygnalizacją świetlną wydał 15 tys. zł na wymianę m.in.:
- rozbitych szyb w tablicach informacji pasażerskiej,
- przypalonych przycisków do zapowiedzi głosowych,
- urządzeń sterujących dla pieszych,
- szafek technicznych pomazanych graffiti.
Samo usuwanie graffiti to dodatkowy wydatek. Dział zajmujący się czystością dróg zgłasza, że od początku roku koszty przekroczyły 54 tys. zł, a czyszczenie odbywa się co tydzień. Niestety, często następnego dnia powierzchnie są ponownie zamalowane.
Do tego dochodzą zniszczenia stacji napraw rowerów (ponad 27 tys. zł na odtworzenie) oraz koszty ręcznego sprzątania miasta, które sięgają nawet 250 tys. zł miesięcznie.
Zdarzają się również skrajne przypadki – np. rozłupywanie ławek siekierą, jak na Bulwarze Nadmorskim na początku sierpnia.
Co dalej?
Miasto zapowiada działania zarówno naprawcze, jak i zapobiegawcze.
– Zależy nam nie tylko na likwidowaniu szkód, ale przede wszystkim na przeciwdziałaniu. Dlatego zwiększamy liczbę patroli Straży Miejskiej i prowadzimy działania edukacyjne – podkreśla Jakub Wi niewski z biura prasowego urzędu.
Największym naciskiem są programy kierowane do dzieci i młodzieży, które mają pokazać, że za efekty wandalizmu płacą wszyscy mieszkańcy.
dziennikbaltycki.pl

