
We wtorek 22 lipca, około godziny 22:24, strażacy zostali wezwani do poważnego pożaru przy ul. Robotniczej w Mysłowicach. Ogień objął cztery zaparkowane samochody ciężarowe. Nad miastem unosiły się kłęby gęstego dymu, a sytuacja wyglądała bardzo groźnie. Akcja gaśnicza trwała do późnych godzin nocnych i zakończyła się dopiero około godziny 1:00.
– Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz podjęciu intensywnych działań gaśniczych – poinformował mł. bryg. mgr Wojciech Chojnowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach.
Wybuchy i trudności z wyciekiem paliwa
W trakcie pożaru mieszkańcy okolicy słyszeli wybuchy. Jak wyjaśniają strażacy, dochodziło do eksplozji przepalających się opon w płonących ciężarówkach. Największym wyzwaniem okazał się jednak wyciek paliwa ze zbiorników pojazdów. Sytuację udało się opanować dzięki użyciu piany gaśniczej. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.
W akcji uczestniczyło sześć zastępów straży pożarnej z Mysłowic. Strażacy pracowali w trudnych warunkach, walcząc z żywiołem oraz zabezpieczając teren, by ogień nie rozprzestrzenił się dalej.
Niebezpieczne odpady w pobliżu
Niepokój budził fakt, że w jednej z hal przy ulicy Robotniczej przechowywane są odpady niebezpieczne – nawet do tysiąca ton. Na szczęście pożar wybuchł w znacznej odległości od składowiska, co pozwoliło uniknąć poważniejszego zagrożenia.
– Pożar miał miejsce przy zbiegu ulic Robotniczej i Oświęcimskiej, więc nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla magazynów z odpadami – uspokaja mł. bryg. Chojnowski.
Trwa ustalanie przyczyn
Na ten moment przyczyna pożaru nie została oficjalnie ustalona. Choć jest zbyt wcześnie, by mówić o celowym podpaleniu, taka hipoteza nie została wykluczona. Sprawą zajmują się odpowiednie służby, a dalsze czynności będą prowadzone pod nadzorem prokuratury.
dziennikzachodni.pl


