
Zdjęcie ilustracyjne.
Lech Poznań został mistrzem Polski w sezonie 2024/25! To właśnie drużyna z Wielkopolski zakończyła rozgrywki PKO BP Ekstraklasy z największą liczbą punktów. W decydującym meczu Kolejorz pokonał Piasta Gliwice, czym przypieczętował swój dziewiąty tytuł mistrzowski w historii.
Sobotni mecz był kluczowy – nie było miejsca na błędy. Od samego rana w Poznaniu panowała świąteczna atmosfera. Ulice wypełnili kibice ubrani w barwy Lecha, a wokół stadionu przy ul. Bułgarskiej zbierały się tłumy fanów już na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem.
Po trzech latach oczekiwania, sympatycy Kolejorza doczekali się chwili triumfu. Zwycięstwo z Piastem zapewniło Lechowi tytuł mistrza Polski – dziewiąty raz w dziejach klubu.
Trener Lecha, Niels Frederiksen, przed spotkaniem zapowiadał spokojny dzień i nie zmieniał rutyny przygotowań – drużyna nie organizowała zgrupowania, nie zbierała się wcześniej niż zwykle, a cały proces odbył się tak jak przy wcześniejszych meczach domowych.
W porównaniu do poprzedniego spotkania, w składzie Lecha zaszły dwie zmiany: Alex Douglas zastąpił Wojciecha Mońkę, a zamiast nieobecnego Patrika Walemarka niespodziewanie zagrał Rasmus Carstensen, nominalnie prawy obrońca.
Choć zawodnicy Lecha starali się zachować spokój, było widać, że presja ciążyła im na barkach. Od początku meczu gospodarze próbowali szybko zdobyć bramkę, ale dobrze ustawiony Piast skutecznie im to utrudniał. W 19. minucie Miguel Munoz o mały włos nie skierował piłki do własnej bramki, zmuszając Frantiska Placha do szybkiej interwencji.
Trzy minuty później groźnie zaatakował Piast – Maciej Rosołek miał świetną okazję, jednak jego uderzenie nie sprawiło problemu bramkarzowi Lecha, Bartoszowi Mrozkowi. W 28. minucie próbował Antonio Milić, ale jego strzał był bardzo niecelny.
Wydawało się, że mecz nie dostarcza większych emocji – aż do momentu, gdy Afonso Sousa w 39. minucie wyprowadził Lecha na prowadzenie, wykorzystując świetne podanie od Carstensena. Od tego momentu Lech dzielił się tylko jednym – był zaledwie 45 minut od mistrzostwa.
Po przerwie atmosfera gęstniała. Gra Lecha była podobna do tej z pierwszej połowy – kontrolowali piłkę, ale nie dominowali w sposób zdecydowany. W 58. minucie stadion eksplodował z radości po golu Carstensena, ale emocje szybko opadły – VAR dopatrzył się spalonego i bramka została anulowana.
W końcówce spotkania Piast jeszcze raz postraszył gospodarzy – po rzucie rożnym tylko znakomita interwencja Mrozka uchroniła Lecha przed stratą bramki.
Wreszcie zabrzmiał ostatni gwizdek. Lech Poznań mógł rozpocząć świętowanie – mistrzostwo Polski wróciło do stolicy Wielkopolski!
gloswielkopolski.pl