
W niedzielę, 2 marca, przed godziną 20:30 mieszkańcy kamienicy przy ul. Limanowskiego 30 usłyszeli głośny wystrzał. Huk był tak silny, że słychać go było nawet na ulicy. Natychmiast wezwano służby porządkowe.
Po przyjeździe funkcjonariuszy, nie tylko usłyszeli kolejny wystrzał, ale zauważyli, że pociski trafiają w okna mieszkania i wypadają na ulicę. Aby zapewnić bezpieczeństwo przechodniom i kierowcom, postanowiono zamknąć część ul. Limanowskiego. Na miejsce przybyli funkcjonariusze z jednostki kontrterrorystycznej, negocjatorzy, ratownicy medyczni oraz strażacy. Kontrterroryści weszli do mieszkania, gdzie zastali pobudzonego mężczyznę, który jednak nie stawiał oporu. W trakcie interwencji policjanci zabezpieczyli rewolwer czarnoprochowy oraz narkotyki.
– Zatrzymano 30-letniego mężczyznę, który przebywał sam w mieszkaniu – mówi podkom. Adam Dembiński z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. – Nikt nie ucierpiał. Sprawa jest nadal wyjaśniana.
Okazało się, że najbardziej przerażony zachowaniem 30-latka był jego brat, który mieszkał obok. To właśnie on wezwał pomoc.
– Policjanci znaleźli 3 gramy marihuany. Mężczyzna trafił do szpitala na diagnostykę – informuje asp. Kamila Sowińska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. – Za narażenie innych na niebezpieczeństwo utraty życia lub poważnego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 KK) grozi mu do 3 lat więzienia. Mężczyzna może także odpowiadać za czynne napaści na funkcjonariuszy (strzały w okna po ich przyjeździe na interwencję), co może skutkować karą do 10 lat pozbawienia wolności.
dzienniklodzki.pl


