
Ludzie schodzą ze szlaków, nocują w miejscach zakazanych, niszczą rośliny i używają ich do tworzenia wianków, korzystają z dronów i przynoszą psy. To najczęstsze błędy turystów, którzy odwiedzają Tatry w tym roku. – I za to otrzymują mandaty – mówi bez ogródek Grzegorz Bryniarski, leśnik z Tatrzańskiego Parku Narodowego z Morskiego Oka.
W Tatrach właśnie rozpoczęły się polsko-słowackie patrole, które kontrolują obszary graniczne w Tatrach, gdzie w czasie wakacji przebywa wielu turystów. Niestety, nie wszyscy przestrzegają zasad obowiązujących w parkach narodowych. W ostatni weekend patrole ukarały 70 osób. Słowacki TANAP informuje, że ich pracownicy nałożyli mandaty na łączną kwotę 200 euro. Polscy przedstawiciele natomiast karali mandatami w złotówkach.
– Niedawno byłem na patrolu ze słowackimi strażnikami parku. Patrolowaliśmy rejon Liptowskich Murów. Spotkaliśmy wędrowców, byli w miejscu bez szlaku. Otrzymali mandaty. Jeden dostał mandat w wysokości 400 złotych, druga pani 200 złotych – mówi Grzegorz Bryniarski.
Najczęstszymi wykroczeniami są schodzenie z wyznaczonych szlaków, niszczenie kwiatów i innych roślin na terenie parku narodowego oraz używanie ich do tworzenia wianków. Zdarzają się również turyści, którzy chcą latać dronami w Tatrach, co jest również zakazane.
Patrole będą kontynuowane w sezonie letnio-jesiennym. Obejmą również obszar Tatr Zachodnich, gdzie także przebiega granica polsko-słowacka.
gazetakrakowska.pl