Polscy siatkarze pokonali Kanadę 3:0 (25:16, 25:18, 25:16) w drugim występie w turnieju Ligi Narodów w Sofii. To piąte zwycięstwo biało-czerwonych w tegorocznej edycji tych rozgrywek. W sobotę ich kolejnym rywalem będzie ekipa Australii.
Początek w wykonaniu Polaków, być może ze względu na wczesną porę rozgrywania spotkania – godz. 13.30, był dość niemrawy. Po asie serwisowym rozgrywającego Bretta Walsha i bloku na Tomaszu Fornalu zrobiło się 7:6 dla ekipy spod znaku klonowego liścia.
Było to jednak tylko chwilowe jej prowadzenie, bo szybko sprawy przybrały obrót po myśli mistrzów świata. Dobrze funkcjonujący blok, owocna współpraca z obroną, co przekładało się na okazję do kontr, kończonych głównie przez środkowych Karola Kłosa i Jakuba Kochanowskiego. Przewaga biało-czerwonych rosła błyskawicznie – od stanu 13:12 zdobyli oni siedem kolejnych punktów, później było 22:13, a partia – po zepsutym przez Erica Loeppky’ego serwisie – skończyła się wynikiem 25:16.
W drugim secie Kanadyjczycy prowadzili tylko raz (5:4), a później systematycznie rosła przewaga Polaków. Skuteczny w ataku był Łukasz Kaczmarek, czujnie na siatce grali Kłos z Kochanowskim i na przerwę techniczną drużyny schodziły przy rezultacie 12:8. Później znowu w głównej roli występował atakujący Zaksy Kędzierzyn-Koźle, który mocne zbicia przeplatał efektownymi “kiwkami” i zrobiło się 17:9. Później było 19:13, 23:16, a 25. punkt atakiem ze środka uzyskał Kłos.
Trzeci set od początku przebiegał pod dyktando biało-czerwonych. Po asie serwisowym Fornala było 5:2, po ataku wprowadzonego w tej odsłonie Bartosza Kwolka 10:4, a po bloku innego rezerwowego – Mateusza Poręby – zrobiło się 16:9. Rywale psuli sporo zagrywek, popełniali błędy techniczne, jak dotknięcie siatki czy przekroczenie linii ataku, więc Polacy z uśmiechem na ustach dokończyli mecz i w ciągu niespełna 75 minut pewnie wygrali 3:0. (pap)