
W meczu Polska – Chorwacja nasza drużyna zaprezentowała się z doskonałym atakiem, jednak obrona pozostawała na słabym poziomie. Efektem tego był rezultat 3:3. Należy przyznać, że polski zespół wykazał się determinacją, odrabiając dwie bramki. Gole strzelili Piotr Zieliński, Nicola Zalewski oraz Sebastian Szymański.
Na trybunach PGE Narodowego obecny był prezydent Andrzej Duda, w towarzystwie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Probierz obiecał ofensywną i odważną grę, co jego piłkarze zaczęli realizować, narzucając wysokie tempo od samego początku meczu. Już w piątej minucie Zieliński zdobył bramkę po podaniu Kacpra Urbańskiego. To samo zestawienie strzeliło jedynego gola w sobotnim meczu z Portugalią.
Kibice byli zaskoczeni wysoką formą gospodarzy, jednak radość polskich piłkarzy szybko prysła. W 19. minucie Borna Sosa zdobył fantastycznego gola z woleja, po którym bramkarz Bułka nie miał szans. To był jeden z najładniejszych goli ostatnich tygodni w Europie. Od tego momentu Chorwaci zyskali pewność siebie, a Polacy zaczęli grać słabiej, szybko tracąc dwa kolejne gole. W 24. minucie trafił Petar Sucic, a kilka chwil później Martin Baturina powiększył przewagę, wykorzystując błąd niepewnego Pawła Dawidowicza.
Polscy zawodnicy długo szukali sposobu na odwrócenie sytuacji. Wydawało się, że Chorwaci kontrolują przebieg meczu. Probierz zdjął Dawidowicza w 38. minucie, a w końcówce pierwszej połowy nadzieje kibiców ożywił Zalewski, który po akcji Zielińskiego i podaniu Jakuba Kamińskiego zdobył bramkę na 2:3 z lewej strony pola karnego.
Gol ten zmobilizował zespół Probierza, co zapowiadało emocjonującą drugą połowę. W jej trakcie Bułka był bohaterem, broniąc kilka groźnych strzałów, w tym uderzenie Modricia. Gdyby nie jego interwencje, emocje mogłyby szybko zgasnąć.
W 62. minucie Probierz dokonał zmian, wprowadzając m.in. Lewandowskiego i Maximilliana Oyedele, który zadebiutował kilka dni wcześniej. Zmiany okazały się skuteczne, bo w 68. minucie doprowadziliśmy do remisu 3:3. Po podaniu Lewandowskiego Sebastian Szymański zdobył gola precyzyjnym uderzeniem z dystansu.
Kwadrans przed końcem gry musieliśmy zareagować na kontuzję Zielińskiego, którego zastąpił Bartosz Kapustka, wracający do reprezentacji po ośmiu latach. Chorwaci od 76. minuty grali w dziesiątkę, gdyż bramkarz Dominik Livakovic otrzymał czerwoną kartkę za faul na Lewandowskim.
Mimo osłabienia, drużyna z Chorwacji nie pozwoliła Polakom na więcej. Rezerwowy bramkarz Nediljko Labrovic praktycznie nie miał pracy, a mecz zakończył się remisem.
gol24.pl